Medycyna Praktyczna

 

Rozmowa z dr. Jarosławem Czerwińskim dyr. medycznym Centrum Organizacyjno - Koordynacyjnego do spraw Transplantacji "Poltransplant"

 

Andrzej Kaczmarczyk (Medycyna Praktyczna) - W roku 2008 w stosunku do 2007 liczba pobrań narządów od zmarłych dawców wrosła o 20%. Czy możemy już mówić o zatrzymaniu tendencji spadkowej i czy możemy liczyć, że tendencja wzrostowa się utrzyma?

dr Jarosław Czerwiński (dyr. medyczny Centrum Organizacyjno - Koordynacyjnego do spraw Transplantacji "Poltransplant") - Czy liczba pobrań w tym roku wzrośnie to dopiero zobaczymy. Nasze doświadczenie uczy, że trzeba cierpliwie poczekać do końca roku. W zeszłym roku tchnęło nadzieją, bo wzrosła liczba zidentyfikowanych zmarłych dawców w całym kraju i liczba wykorzystanych narządów do przeszczepienia w porównaniu z rokiem 2007, który był w tym dziesięcioleciu rokiem najgorszym. Ciągle jednak były to liczby takie jak na początku lat dwutysięcznych, czyli jeszcze nie osiągnęliśmy wcześniejszych możliwości.

AK - Kiedy nastąpił ten spadek w 2007 roku media i spora część środowiska medycznego uznała, że przyczyną było, delikatnie mówiąc, spektakularne nagłośnienie zatrzymania doktora Mirosława G. w warszawskim szpitalu MSW...

JC - ... jest to powszechne odczucie.

AK - A jakby to pan ocenił dziś, z dystansu?

JC - Powiedziałbym: na pewno tak. Jednak to moje "na pewno" jest jedynie opinią, ponieważ należałoby przeprowadzić socjologiczne badania naukowe. Wydarzenia związane z Mirosławem Garlickim na pewno miały wpływ na tę sytuację, ale nie tylko one. Na początku 2007 roku jeszcze kilka informacji obiegło Polskę. Oskarżenie naszych kolegów anestezjologów w Białymstoku, że podając ciężko chorym odpowiednie leki mieliby imitować czy sugerować śmierć mózgu po to by pobrać narządy. Następnie upubliczniona została informacja, i to akurat dobrze, że przeszczepianie narządów nie jest w stu procentach bezpieczne. Istnieje bowiem niewielkie, ale istnieje, ryzyko przeniesienia ciężkich chorób od dawcy do biorcy, np. choroby nowotworowej.

AK - Rzeczywiście w tym czasie miał miejsce taki przypadek...

JC - ... i to się w świecie zdarza. Nawet gdy przeprowadzimy u potencjalnego zmarłego dawcy wszystkie możliwe badania, które mają pomniejszyć niebezpieczeństwo przeniesienia choroby od dawcy do biorcy, to w 100% tego nie wyeliminujemy.

AK - Czy to znaczy, że poprawę w roku 2008 należy tłumaczyć tylko tym, że pamięć jest krótka?

JC - Tak myślę. Medycyna transplantacyjna nie zna próżni. Liczne grupy osób oczekujących na przeszczepienie, utrwalone bardzo dobre uwarunkowania prawne i organizacyjne, to powoduje, że po pewnym czasie sytuacja powraca do normy. Medycyna transplantacyjna jest bardzo czuła na wiadomości niekorzystne dla niej w odbiorze społecznym. To później trzeba całymi miesiącami odbudowywać i takie też są doświadczenia innych krajów.

AK - Jak się patrzy na mapę liczby pobrań w poszczególnych województwach to widać zadziwiające różnice. Czym je tłumaczyć?

JC - Zachęcam pana i innych dziennikarzy do przeprowadzenia solidnych socjologicznych badań dlaczego w województwie zachodniopomorskim liczba pozyskiwanych narządów jest większa niż średnia europejska, a nawet większa niż w przodującej Hiszpanii, a dlaczego w niektórych województwach przez całe lata jest ich bardzo, bardzo mało. Jest to złożony problem i trudno znaleźć tu jedną przyczynę. Są to różnice w organizacji tej części medycyny transplantacyjnej, w przekonaniach lekarzy czy wreszcie w podejściu społeczeństwa.
Poza tym jest też tak, że rok 2008 dla tych województw o niskiej aktywności w pozyskiwaniu narządów...

AK - ... czyli Małopolski, Podkarpacia...

JC - czy świętokrzyskiego, to nie jest nic nowego. To nie są województwa, które były aktywne w poprzednich latach, a teraz nie są. Tam pomimo ogromnych starań, pomimo kampanii promocyjnych, szkoleń, współudziału miejscowych polityków taki stan utrzymuje się. Natomiast my patrzymy z nadzieją na działalność koordynatorów transplantacyjnych, których uważamy za kluczowych dla procesu identyfikacji możliwości pobrania i w tych krajach, w których koordynatorów jest wielu "pobiera się" dużo, a w tych w których jest mało "pobiera się" niewiele.

AK - Czy to znaczy, że pokłada pan nadzieję w nowych uregulowaniach prawnych?

JC - Myślę, że swoją aktywnością wyprzedziliśmy przynajmniej o 10 lat nowe uregulowania prawne, bo koordynatorów transplantacyjnych szkolimy przynajmniej od takiego czasu. Natomiast rzeczywiście od trzech latach szkolimy ich w sposób bardzo zorganizowany. W Warszawskim Uniwersytecie Medycznym istnieją regularne studia podyplomowe. W czasie czterech zakończonych już kursów wykształciliśmy 123 koordynatorów, z czego 60% to osoby, które na co dzień pracują w miejscach kluczowych dla procesu identyfikacji zmarłych dawców.

AK - Czy to tą działalnością tłumaczyłby pan niewielki, ale jednak wzrost liczby szpitali i miast, w których dokonano w zeszłym roku pobrań?

JC - W jednym roku 108 szpitali, a drugim 120 to na razie zbyt małe zmiany, żeby wyciągać daleko idące wnioski. W Polsce jest 400 szpitali, które spełniają warunki do pobrania, rozpoznania śmierci mózgu i autoryzowania pobrania poprzez rozmowę z rodziną zmarłego.

AK - 400 to ponad połowa polskich szpitali. Dlaczego gotowość pobrania zgłasza tylko nieco ponad 1/4 z nich?

JC - To co teraz powiem nie jest tłumaczeniem, ale w innych krajach jest podobnie. W Hiszpanii, która jak mówiłem jest liderem i w której zapewne jest więcej niż 400 szpitali spełniających warunki, jedynie 170 bierze udział w identyfikacji zmarłych dawców. W USA 80% wszystkich pozyskiwanych narządów pochodzi z 20% szpitali. Tak już jest, że jedne szpitale czy to najpierw przez precedens, później przez doświadczenie, dzięki nastawieniu dyrekcji szpitali oraz obecności i aktywności koordynatorów od lat aktywnie uczestniczą w tym programie, a inne w ogóle nie. Do tych ostatnich też staramy się dotrzeć.

AK - Czy wobec tego Poltransplant, Ministerstwo Zdrowia, czy inna poważna instytucja nie powinny przeprowadzić badań, z którym moglibyśmy się dowiedzieć co jest głównym problemem. Czy zastrzeżenia potencjalnych dawców, rodziny, nastawienie lekarzy czy organizacja. Żeby móc skutecznie zmieniać trzeba wiedzieć co, a ja odnoszę wrażenie, że nasza wiedza jest tu uboga.

JC - Powiedziałbym, że wiedza jest, tylko jest to wiedza obiegowa, oparta na opiniach profesjonalistów. Nie tylko u nas dociekamy dlaczego tak się dzieje. Myślę, że sytuacja może ulec zmianie jeżeli zostanie wprowadzony w Polsce, a do tego szykują się już inne kraje Europy, obowiązek monitorowania wszystkich zgonów, które mają miejsce w oddziałach kluczowych dla pobierania narządów, czyli np. na oddziałach intensywnej terapii. Grupa ekspertów Komisji Europejskiej opracowała i opublikowała 10 priorytetowych zadań dla krajów członkowskich na lata 2009 - 2015, które mają zwiększyć liczbę pobieranych narządów i wśród tych zadań jest wprowadzenie regionalnych lub narodowego programu monitorowania wszystkich zgonów w tych oddziałach gdzie mogą przebywać zmarli dawcy narządów. Wszystko po to, by nie tracić szans na pozyskanie narządów do przeszczepów. Takie rozwiązanie jest jednym z kluczy do problemu.

AK - A kto u nas byłby władny wydać takie decyzje?

JC - Myślę, że tą sprawą zainteresowane jest szeroko rozumiane środowisko transplantologów klinicznych, NFZ jako płatnik, na pewno też Ministerstwo Zdrowia, specjaliści w zakresie anestezjologii i intensywnej terapii oraz dyrektorzy szpitali.

AK - Dziękuję za rozmowę.