metro
 

Karta na wagę życia

Michał Stangret, Marcin Bielesz
metro
 
 

Coraz mniej osób chcę oddać po śmierci swe organy. Chorzy umierają nie doczekawszy pomocy. Zapobiec tragedii próbują księża, którzy będą rozdawać deklarację zgody na pobranie narządów 

Zapaść polskiej transplantologii trwa od lutego br., gdy pod zarzutem zabójstwa (jak uznał potem sąd - nieprawdopodobnym) zatrzymany został Mirosław G., transplantolog z warszawskiego szpitala MSWiA.

Oświadczenie woli
Oświadczenie woli
- O ile w styczniu br. wykonano 102 przeszczepy, o tyle w kwietniu ich liczba sięgnęła 45 - tłumaczy Krystyna Antoszkiewicz, koordynator ogólnopolskiego Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji, czyli Poltransplantu. Skutek? Wydłużające się kolejki chorych czekających na przeszczep - w przypadku oczekujących na przeszczep serca od momentu głośnego zatrzymania doktora G. kolejka wydłużyła się aż o 25 proc., a w przypadku oczekujących na przeszczep wątroby aż o 30 proc.!

Problem dostrzegł polski Kościół. Lada dzień na Lubelszczyźnie księża będą rozdawać wiernym specjalne karty zawierające zgodę na pobranie narządów do przeszczepu w przypadku śmierci. Abp Józef Życiński o pomyśle opowiedział wiernym w swojej cotygodniowej audycji "Pasterski kwadrans" w archidiecezjalnym radiu eR. Wczoraj ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik lubelskiej kurii, opowiedział o szczegółach akcji.

- Każdy będzie mógł wypełnić deklarację i nosić ją przy sobie. W razie nieszczęśliwego wypadku będzie to dla lekarzy dowód na to, że wyraża zgodę na pobranie organów czy tkanek do przeszczepu - tłumaczy ks. Puzewicz. O zgodzie na pobranie narządów świadczyć będzie wypełniony formularz na karcie z własnoręcznym podpisem pod deklaracją: "Pragnąc budować cywilizację miłości i ratować życie innych, wyrażam zgodę na pobranie po mojej śmierci tkanek i narządów do przeszczepiania".

Po drugiej stronie karty kuria wydrukowała cytat słów Ojca Świętego Jana Pawła II: "W sercach ludzi, zwłaszcza młodych, należy utwierdzić przekonanie, że świat potrzebuje braterskiej miłości, której wyrazem może być gotowość darowania organów na przeszczep". Księża nie mają wątpliwości. - Jan Paweł II podpisałby taką deklarację - mówią.

Dlatego kuria już zamówiła pierwsza turę 80 tys. deklaracji. - Już kończy się ich druk i lada moment trafią do nas. Potem prześlemy je do parafii archidiecezji lubelskiej. Każdy wierny będzie mógł zgłosić się po deklarację do swojego proboszcza - tłumaczy ks. Puzewicz.

Księża pomyśleli też o tym, by wierny nie traktował deklaracji jak świstka papieru. Dlatego dokument ma wielkości karty kredytowej, więc będzie można go na stałe włożyć do portfela. Jest też pewność, że karta będzie trwała i nie ulegnie uszkodzeniu nawet w groźnych wypadkach.

- Dlatego musi być wykonana z mocniejszego materiału niż plastik czy tektura. Zdecydowaliśmy się na specjalny materiał - tłumaczą księża.

Już wiadomo, że pomysł kurii lubelskiej spodobał się w innych diecezjach i wszystko wskazuje na to, że podobne karty będą też rozprowadzane wiernym w innych częściach kraju. Nad wręczaniem deklaracji wiernym myślą diecezje rzeszowska, przemyska i łomżyńska. Pomysł abp. Życińskiego zyskał też poparcie kurii krakowskiej.

- Jest godny uwagi. Kościół musi zachęcać wiernych do takich postaw, by dzielić się z innymi darem życia i pomagać bliźnim w potrzebie - tłumaczy ks. Robert Nęcek, rzecznik kard. Stanisława Dziwisza, który też przyłączył się do akcji. - Nasi księża już odnoszą się w kazaniach do tego problemu. Będą też rozmawiać z wiernymi na ten temat, bo wiele obaw przed wyrażaniem zgody na darowanie organów bierze się z niewiedzy i niedoinformowania - tłumaczy ks. Nęcek.

Zdaniem księży taka deklaracja ułatwi też pracę lekarzom. - Ostatecznie to lekarz musi pobrać serce, wątrobę czy nerkę, ażeby ktoś inny mógł ją otrzymać. Kiedy dookoła panuje psychoza oskarżeń, że lekarze to mordercy, kiedy rodzina patrzy niechętnie na tego typu propozycje, wówczas przeciętny lekarz może łatwo machnąć ręką i dać sobie spokój. Powiedzieć: po co mam tworzyć sobie wrogów? I ktoś niestety umiera, bo nie mógł doczekać się organu - tłumaczy abp Życiński, który zaapelował do lekarzy, by "nie dali się ogarnąć zniechęceniu".

Źródło: Metro