GAZETA WYBORCZA - WARSZAWA (2007-05-24 Autor: AGNIESZKA POCHRZĘST)


Mniej przeszczepów, tłok w stacjach dializ

Agnieszka Pochrzęst

Gazeta Stołeczna

Liczba przeszczepów spadła tak dramatycznie, że w Warszawie brakuje już miejsc do dializ dla czekających na nową nerkę. Od środy na Dworcu Centralnym można oglądać wystawę, która ma zachęcić do oddawania organów po śmierci

Rocznie w Polsce przeszczepiało się ok. 1 tys. nerek. Dzięki temu skracała się kolejka pacjentów w stacjach dializ. Teraz jest w nich tłok, bo spadła liczba transplantacji. Do kwietnia przeszczepiono ok. 200 nerek. Prof. Magdalena Durlik, mazowiecki konsultant ds. nefrologii, podkreśla, że sytuacja w Warszawie jest dramatyczna. Szpitale włączają aparaty starszego typu, żeby tylko zapewnić miejsce 1400 potrzebującym z całego województwa. - W mojej klinice przy ul. Lindleya dializujemy chorych już na cztery zmiany - mówi prof. Durlik. - W nocy do sztucznej nerki podłączamy chorych ze szpitali, w dzień przyjmujemy pacjentów, którzy do nas dojeżdżają.

Na dializy szpitale potrzebują też więcej pieniędzy, bo powoli wyczerpują się kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia.

 

Magda Pietrak czeka na przeszczep nerki. Trzy razy w tygodniu przyjeżdża na cztery godziny do stacji dializ przy ul. Nowogrodzkiej  Fot. Anna Bedyńska/AG
Magda Pietrak czeka na przeszczep nerki. Trzy razy w tygodniu przyjeżdża na cztery godziny do stacji dializ przy ul. Nowogrodzkiej  Fot. Anna Bedyńska/AG


Zapaść w transplantologii

Kryzys w polskiej transplantologii trwa od połowy lutego. Lekarze nie mają wątpliwości, że to konsekwencje konferencji prasowej po zatrzymaniu kardiochirurga Mirosława G. z warszawskiego szpitala MSWiA. Od tego czasu szanse chorych na przeszczep zmalały dwukrotnie. W kraju na przeszczep nerki, wątroby, serca czy płuca czekają tysiące osób. Kilkanaście osób już zmarło, czekając na organ. - W tej chwili pod względem liczby przeszczepów jesteśmy na końcu Europy - mówi prof. Wojciech Rowiński, krajowy specjalista ds. transplantologii klinicznej. - Mam nadzieję, że w ciągu dwóch-czterech miesięcy liczba pobranych narządów znowu będzie na poziomie z zeszłego roku.


Boją się i rodziny, i lekarze


Anestezjolog Tomasz Kubik, koordynator transplantacji organów w szpitalu przy ul. Banacha, twierdzi, że rodziny zmarłych są uprzedzone do pobierania narządów. To dlatego po zgonie bliskich nie zgadzają się na przeszczep. W tym szpitalu od dwóch miesięcy nie pobrano ani jednego organu. W zeszłym roku było średnio czterech dawców miesięcznie.

- Rodziny obawiają się, że nerka zostanie sprzedana lub trafi do szefa mafii i ktoś na tym zrobi interes - mówi dr Kubik. - Problem tkwi także w lekarzach. Wielu z nich nie zgłasza osób, które mogą być dawcami, bo boją się, że będą podejrzani o handel narządami lub manipulacje.

Studenci Wyższej Szkoły Sztuki Użytkowej w Szczecinie zaprojektowali więc kilkanaście plakatów, które zachęcają do oddawania narządów. Od wczoraj do końca czerwca można je oglądać w holu Dworca Centralnego. Na jednym z nich jest hasło: "Nie bądź sknerą, podziel się nerą". - Żadna galeria nie jest tak licznie odwiedzana jak dworzec - mówi Krzysztof Pijarowski, prezes Stowarzyszenia "Życie po przeszczepie". To ono zorganizowało wystawę, która krąży po dworcach w największych miastach Polski. - To, ile osób będzie żyło, zależy teraz od świadomości obywateli i od tego, jak wielu z nas będzie wiedzieć, że mogą podzielić się życiem.

Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna