Logo Gazeta.pl Warszawa
 
GAZETA WYBORCZA - WARSZAWA (2007-04-05 Autor: AGNIESZKA POCHRZĘST)
 

Mniej przeszczepów, mnóstwo strachu

Agnieszka Pochrzęst
2007-04-05, ostatnia aktualizacja 2007-04-05 10:24

W szpitalu przy Lindleya przeszczepia się o 60 proc. mniej wątrób i nerek niż w ubiegłym roku. W lecznicy na Wołoskiej rok temu transplantowano 18 trzustek, w tym roku ani jednej. Lekarze i pacjenci biją na alarm, żeby ratować polską transplantologię

 

Lesław Rieman ma przeszczepioną wątrobę i nerkę. Jest przerażony doniesieniami mediów dotyczącymi przeszczepów. Wie, że kolejna sprawa wystraszy rodziny, które nie pozwolą pobrać narządów od zmarłego, i ktoś z tego powodu umrze. Na organy czeka tysiące osób. - Gdy chorowałem, miałem realne szanse na znalezienie dawcy - mówi Lesław Rieman. - Po negatywnej kampanii prowadzonej przez ostatnie miesiące liczba dawców dramatycznie spadła. Teraz znalezienie organu to jak wygrana w totka.

Mirosław Rudalski od kilku miesięcy czeka na wątrobę w szpitalu przy ul. Lindleya. Pilnie potrzebuje organu. - Przez afery zburzono zaufanie do lekarzy i wszystko padło - mówi Rudalski. - Mam nadzieję, że ludzie jednak otrząsną się i zobaczą, że lekarze ratowali i ratują życie. Kilka afer tego nie zmienia. Ja jestem coraz słabszy. Wegetuję. Uratować może mnie tylko czyjaś wątroba. 

 

Mirosław Rudalski czeka na przeszczep wątroby w szpitalu przy Lindleya: - Mam nadzieję, że ludzie się otrząsną i zobaczą, że lekarze ratowali i ratują życie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Mirosław Rudalski czeka na przeszczep wątroby w szpitalu przy Lindleya: - Mam nadzieję, że ludzie się otrząsną i zobaczą, że lekarze ratowali i ratują życie 
Nie ma dawców, lekarze są bezsilni

W szpitalu przy Banacha w tym roku przeszczepiono 17 wątrób (z tego 9 w styczniu, przed wybuchem afer), w ubiegłym roku ok. 100. Nie ma dawców. Lekarze są bezsilni. - Rodziny zmarłych nie zgadzają się na przekazanie organów do przeszczepienia, bo boją się, że to niejasny proceder - mówi prof. Janusz Wyzgał, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w szpitalu przy Lindleya przeszczepiającym nerki i wątroby.

Aresztowanego kardiochirurga ze szpitala przy Wołoskiej, który przeszczepiał serca, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro w lutym oskarżył o zabójstwo. Od tego czasu w tej lecznicy nie przeszczepiono ani jednego serca, wątroby i nerki. Rok temu transplantowano tu 35 serc, najwięcej w Polsce, 18 trzustek (połowa organów przeszczepionych w Polsce) i 50 nerek. Wzrosła liczba przeciwników transplantologii. W Centralnym Rejestrze Sprzeciwów w ubiegłym roku zapisało się 270 osób. W tym roku zaledwie przez trzy miesiące jest ich 270. - Sprzeciw składają starsze osoby - mówi Krystyna Antoszkiewicz, koordynator z Poltransplantu koordynującego wszystkie przeszczepy. - Młodzi ludzie są za transplantacją.

Pacjenci rezygnują, lekarze się boją

Z operacji ratujących życie rezygnują też sami pacjenci. To efekt nagłośnienia sprawy przeszczepienia organów zainfekowanych komórkami rakowymi w 2005 roku w Lublinie.

- Pacjenci boją się, że ktoś wszczepi im organ z nowotworem, i rezygnują z zabiegów - mówi prof. Wyzgał. - Nagłośnienie tak wielu negatywnych spraw związanych z transplantologią w jednym czasie spowodowało panikę.

Lekarz z warszawskiego szpitala skarży się, że zniszczono zaufanie pacjentów do szpitala i odebrano lekarzom spokój w pracy. Gdy umówiłam się chirurgiem transplantologiem na rozmowę, to on w swoim gabinecie bał się przyznać, że jest wściekły na to, iż rozwalony został system transplantologii. Dopiero na korytarzu powiedział: - Wie pani, teraz ściany mają uszy. Jest nagonka (CBA podsłuchiwało rozmowy kardiochirurga, zanim został zatrzymany).

- Komisje lekarzy boją się podpisać pod dokumentami stwierdzającymi śmierć pnia mózgu i zakwalifikować kogoś jako dawcę - mówi Janusz Wyzgał. - Wszyscy zwątpili w lekarzy, którzy do tej pory ratowali im życie.

Wczoraj w "Gazecie" ukazał się apel lekarzy i pacjentów do rządu, senackiej i sejmowej komisji zdrowia o podjęcie "działań mających na celu niedopuszczenie do zniszczenia w Polsce transplantacji jako metody leczenia".

- Chirurdzy boją się, że gdy operacja się nie uda, to będą napiętnowani - mówi Jacek Grzybowski, zastępca dyrektora ds. medycznych Instytutu Kardiologii w Aninie. To jedyny ośrodek w stolicy, który teraz przeszczepia serca. - Przecież zawsze istnieje ryzyko operacyjne. Transplantologia pilnie potrzebuje pozytywnej kampanii, bo inaczej zniszczymy bezpowrotnie coś, co budowaliśmy przez lata.