Gazeta Wyborcza
Nie odbierajcie nam nadziei!
Nie odbierajcie nam nadziei!
Rozmawiała Judyta Watoła
2007-03-30, ostatnia aktualizacja 2007-03-29 20:00
Przeszczep to nasza jedyna nadzieja na życie. Ktoś nam ją odbiera. To strasznie zła rzecz, bo bez nadziei człowiek sam gaśnie - mówi Henryk Orliński, który czeka na transplantację serca
Judyta Watoła: Jak długo czeka Pan na
przeszczep?
Henryk Orliński: - Kilka miesięcy. Ale choruję od
sześciu lat. Miałem 47 lat, jak dostałem zawału. Był rozległy. Serce dosłownie
mi pękło. Od tego czasu jest coraz gorzej. Żyję tylko dzięki temu, że lekarze o
mnie cały czas walczą. Od dwóch lat praktycznie nie wychodzę ze
szpitala.
Oszukać śmierć
Lekarze zastanawiają się, co zrobić, aby przeprowadzać jak najwięcej przeszczepów? - Zmienić przepisy i zaopiekować się rodzinami dawców - podpowiadają pacjenci.
Od kilku miesięcy sytuacja polskiej transplantologii jest tragiczna. - Od początku roku udało nam się pobrać organy tylko od dwóch dawców - mówi prof. Wojciech Gaszyński, szef Intensywnej Terapii w szpitalu im. Barlickiego. - W minionych latach pobrań było po kilka miesięcznie, choć i to nie zaspokaja potrzeb.Jak twierdzą lekarze zajmujący się przeszczepami, ich niełatwą pracę utrudniła historia warszawskiego kardiochirurga Mirosława G., którego Centralne Biuro Antykorupcyjne aresztowało w świetle kamer, a minister sprawiedliwości oskarżył o "pozbawienie życia pacjenta".
Prof. Gaszyński: - Od tego czasu nie udało nam się pobrać ani jednego narządu. Po prostu rodziny dawców nie wyrażają na to zgody. Oczywiście zawsze zdarzały się takie sytuacje, ale sto procent odmów nigdy nie było.
Lekarze szukają wyjścia z trudnej sytuacji. Specjaliści z Łódzkiego zjechali się na Regionalne Spotkania Transplantologiczne. Dyskutowali o prawnych, etycznych i medycznych aspektach przeszczepiania narządów. Ale najważniejszym punktem konferencji było spotkanie z pacjentami i ich rodzinami.
W Bydgoszczy coraz mniej przeszczepów
W Bydgoszczy coraz mniej przeszczepów
Anna Twardowska
Dramatycznie spadła liczba przeszczepów. W marcu w bydgoskiej klinice transplantologii Collegium Medicum UMK nowe nerki dostali dwaj chorzy. Zwykle w miesiącu operowano ich cztery razy więcej.
W całym kraju liczba wszystkich przeszczepów zmalała o połowę. Na tak poważny kryzys wpływ miały dwa zdarzenia, do których doszło w tym roku. Pierwsze, w Lublinie, było związane z transplantacją organów zainfekowanych komórkami nowotworowymi. W tej sprawie prokuratura postawiła zarzuty doktorowi Andrzejowi P. ze szpitala klinicznego, który zdaniem śledczych wiedział, że narządy są zainfekowane, a mimo to zdecydował się je przeszczepić. Wszyscy pacjenci zachorowali na białaczkę.
Przeszczep po polsku
Przeszczep po polsku
Sławomir Zagórski
2007-02-17, ostatnia aktualizacja 2007-02-16 17:49
Przypadek wybitnego kardiochirurga dr. G. rzuca cień na całą polską transplantologię. A jest za co ją bronić
Polska ma dobrą markę w transplantologii światowej. Jak na mizerię PRL-owskiej,
a także dzisiejszej służby zdrowia, nasi lekarze dokonali istnych cudów w tej
dziedzinie.
Pierwszy udany przeszczep nerki przeprowadzono w Warszawie 41 lat temu. Pierwszej, niestety nieudanej, próby przeszczepu serca dokonano zaledwie dwa lata po pionierskim zabiegu Christiana Barnarda w RPA w 1967r. Potem, w latach 80., przyszły wspaniałe sukcesy Religi, który, o czym mało kto już dziś pamięta, dokonywał także nowatorskich zabiegów (pierwszy na świecie wszczepił człowiekowi serce świni; pacjent zmarł wkrótce po operacji).
Dzięki determinacji i zdolnościom kilkunastu, kilkudziesięciu ludzi transplantologia w Polsce zaczęła się rozwijać. Dziś jest na zupełnie przyzwoitym poziomie, choć np. w mającej podobną do nas liczbę ludności Hiszpanii przeszczepów dokonuje się dwa-trzy razy więcej. W 2005 r. przeszczepiono tam 6,5 serca na milion mieszkańców, w Polsce 2,5.
By przeciwdziałać pokusom handlu narządami, by system był sprawny i przejrzysty, powołano do życia organizację zwaną Poltransplant. Koordynuje ona wszystkie dokonywane w kraju przeszczepy. Kliniki wykonujące transplantacje (w przypadku serca są cztery takie miejsca w kraju - dwa w Warszawie, po jednym w Krakowie i Zabrzu; nikt nie może sobie tego zrobić za pieniądze w prywatnej klinice) zgłaszają, jakich mają chorych i w jakim są oni stanie. Innymi słowy, czy mogą czekać na przeszczep dłużej, czy nie. Do przeszczepu kwalifikuje kilku medyków różnych specjalności, bierze w tym udział również psycholog.
Do Poltransplantu lekarze z całego kraju zgłaszają także potencjalnych dawców. Koordynatorzy oferują narząd tej klinice, w której czeka najciężej chory pacjent.
Czy to znaczy, że system jest idealny, a polska transplantologia nie ma żadnych bolączek? Naturalnie nie.
Pierwszy udany przeszczep nerki przeprowadzono w Warszawie 41 lat temu. Pierwszej, niestety nieudanej, próby przeszczepu serca dokonano zaledwie dwa lata po pionierskim zabiegu Christiana Barnarda w RPA w 1967r. Potem, w latach 80., przyszły wspaniałe sukcesy Religi, który, o czym mało kto już dziś pamięta, dokonywał także nowatorskich zabiegów (pierwszy na świecie wszczepił człowiekowi serce świni; pacjent zmarł wkrótce po operacji).
Dzięki determinacji i zdolnościom kilkunastu, kilkudziesięciu ludzi transplantologia w Polsce zaczęła się rozwijać. Dziś jest na zupełnie przyzwoitym poziomie, choć np. w mającej podobną do nas liczbę ludności Hiszpanii przeszczepów dokonuje się dwa-trzy razy więcej. W 2005 r. przeszczepiono tam 6,5 serca na milion mieszkańców, w Polsce 2,5.
By przeciwdziałać pokusom handlu narządami, by system był sprawny i przejrzysty, powołano do życia organizację zwaną Poltransplant. Koordynuje ona wszystkie dokonywane w kraju przeszczepy. Kliniki wykonujące transplantacje (w przypadku serca są cztery takie miejsca w kraju - dwa w Warszawie, po jednym w Krakowie i Zabrzu; nikt nie może sobie tego zrobić za pieniądze w prywatnej klinice) zgłaszają, jakich mają chorych i w jakim są oni stanie. Innymi słowy, czy mogą czekać na przeszczep dłużej, czy nie. Do przeszczepu kwalifikuje kilku medyków różnych specjalności, bierze w tym udział również psycholog.
Do Poltransplantu lekarze z całego kraju zgłaszają także potencjalnych dawców. Koordynatorzy oferują narząd tej klinice, w której czeka najciężej chory pacjent.
Czy to znaczy, że system jest idealny, a polska transplantologia nie ma żadnych bolączek? Naturalnie nie.
Akademia Medyczna wykształci specjalistów od przeszczepów
Akademia Medyczna wykształci specjalistów od przeszczepów
iwo
2007-01-12, ostatnia aktualizacja 2007-01-12 22:22
W marcu w Warszawskiej Akademii Medycznej studenci zaczną się uczyć na Podyplomowym Studium Koordynacji Przeszczepiania Narządów.
- W 2006 r. w Polsce wykonano prawie sto przeszczepów mniej niż w latach
ubiegłych - mówi prof. Wojciech Rowiński szef Kliniki Chirurgii Ogólnej i
Transplantacyjnej Akademii Medycznej w Warszawie. - Wielu ludzi nawet nie zastanawiało się, czy w przypadku śmierci, np. w wypadku, ich narządy mogą zostać pobrane do przeszczepu. Bardzo wielu ma obawy etyczne lub zwyczajnie boi się oddać swoje narządy - mówi prof. Rowiński.
Te obawy mają rozwiewać koordynatorzy. W Hiszpanii takiego specjalistę ma każdy szpital (była nim np. główna bohaterka w głośnym filmie "Wszystko o mojej matce" Pedro Almodóvara). - Chcemy skorzystać tych doświadczeń - mówi prof. Rowiński.
W zajęciach na Akademii będą mogły wziąć udział osoby z dyplomem lekarza, pielęgniarki z oddziałów intensywnej opieki medycznej, anestezjologicznych, neurochirurgicznych, neurologicznych i chirurgicznych. Zajęcia na studiach będą odbywały się w systemie zaocznym dwa razy w miesiącu - w soboty i w niedziele.
- W 2006 r. w Polsce wykonano prawie sto przeszczepów mniej niż w latach
ubiegłych - mówi prof. Wojciech Rowiński szef Kliniki Chirurgii Ogólnej i
Transplantacyjnej Akademii Medycznej w Warszawie. - Wielu ludzi nawet nie zastanawiało się, czy w przypadku śmierci, np. w wypadku, ich narządy mogą zostać pobrane do przeszczepu. Bardzo wielu ma obawy etyczne lub zwyczajnie boi się oddać swoje narządy - mówi prof. Rowiński.
Te obawy mają rozwiewać koordynatorzy. W Hiszpanii takiego specjalistę ma każdy szpital (była nim np. główna bohaterka w głośnym filmie "Wszystko o mojej matce" Pedro Almodóvara). - Chcemy skorzystać tych doświadczeń - mówi prof. Rowiński.
W zajęciach na Akademii będą mogły wziąć udział osoby z dyplomem lekarza, pielęgniarki z oddziałów intensywnej opieki medycznej, anestezjologicznych, neurochirurgicznych, neurologicznych i chirurgicznych. Zajęcia na studiach będą odbywały się w systemie zaocznym dwa razy w miesiącu - w soboty i w niedziele.
Podarowano nam drugie życie
Podarowano nam drugie życie
Małgorzata Szamocka
2006-03-09, ostatnia aktualizacja 2006-03-09 12:45
Każdy z nas ma jedno życie. Dostaje je od rodziców. Są jednak ludzie, którzy pewnego dnia rodzą się na nowo. I to drugie życie zawdzięczają całkiem obcym osobom. Tym, które nie zabrały swych narządów do nieba.
W melodramatach bohaterka czeka na serce. Jest walka o życie i
metafizyczne zjawiska świadczące o tym, że wraz z sercem otrzymała cząstkę
osobowości dawcy. I happy end. Tak dzieje się w filmach. A w życiu? W Polsce
żyje około 10 tysięcy osób po przeszczepach. Mają czyjeś serce, wątrobę. Noszą w
sobie część istnienia, które odeszło. Więc nie odeszło do końca. Ktoś umarł, ale
w jego sercu wciąż tętni krew. Życie mozolnie stara się zwyciężyć śmierć. Nadać
jej sens. Jak to jest żyć z taką tajemnicą w swym ciele? Jak to jest - żegnać
się ze swoją chorą cząstką ciała, podejmować ryzyko operacji, przyjmować dar
czyjegoś życia, dbać o nie, niepokoić się, czy własne ciało zaakceptuje tę
niewyobrażalną zamianę? Piszemy o ludziach, którzy dostali drugie życie. Ale to
przecież hołd dla tych, którzy je oddali drugiemu człowiekowi.
Fot. Paweł Piotrowski / AG
Karolina Chowaniec: "Dostałam w darze nowe życie i czuję, że urosły mi skrzydła. Jestem wolna! Mam mnóstwo energii i siły. Studiuję, pracuję i czekam na... miłość."