Gazeta Wyborcza
25 lat temu dokonano pierwszego w Polsce przeszczepu
GAZETA WYBORCZA - WARSZAWA (2009-11-28 Autor: WOJCIECH MOSKAL)
25 lat temu dokonano pierwszego w Polsce przeszczepu.
- Nie zażywam leków, skończyłam studia. Dziękuję rodzicom, że zaufali lekarzom - mówi Aleksandra Przybylska, pierwsza pacjentka w Polsce, której 25 lat temu przeszczepiono szpik. Miała wtedy sześć lat.
Wraz z rodzicami obie siostry były gośćmi konferencji, która odbyła się w ramach sympozjum naukowego poświęconego ćwierćwieczu przeszczepów komórek krwiotwórczych w naszym kraju. - Dzięki temu zabiegowi mogę dziś prowadzić normalne życie. Nie zażywam leków, skończyłam studia. Dziękuję za to przede wszystkim mojej siostrze, bez której by mnie tu nie było. Rodzicom za to, że zaufali panu profesorowi, a jemu samemu za ogromne poświęcenie i odwagę - mówiła Ola Przybylska.
W 1984 r. wszyscy rzeczywiście musieli wykazać się nie lada odwagą, by taka operacja doszła do skutku. Zespół młodych, trzydziestokilkuletnich lekarzy porwał się na coś, co jeszcze nikomu w Polsce się nie udało. Rodzice musieli powierzyć im życie dziecka. Zabieg sprzed 25 lat otworzył jednak drogę do przeszczepiania szpiku w Polsce. Dziś przeprowadza się w 18 ośrodkach każdego roku około 800 przeszczepów.
Czytaj więcej: 25 lat temu dokonano pierwszego w Polsce przeszczepu
Stracił rękę w dzieciństwie, odzyskał ją po 28 latach!
GAZETA WYBORCZA (2009-11-18 Autor: MARZENA KASPERSKA)
Stracił rękę w dzieciństwie, odzyskał ją po 28 latach!
Chirurdzy z Trzebnicy przeszczepili 30-latkowi z Mysłowic prawą rękę na wysokości ramienia. To pierwsza w Polsce i trzecia na świecie transplantacja tego typu. - Marzyłem o niej - mówi pacjent Mirosław Borodziuk.
Gdy jednak dr Adam Chełmoński ze Szpitala Powiatowego im. św. Jadwigi w Trzebnicy zadzwonił do niego z informacją, że jest dawca, zawahał się. - Trzy tygodnie wcześniej urodził mi się syn Adaś. Uważałem, że będę potrzebny żonie i małemu. Potrzebowałem trochę czasu na przemyślenie wszystkiego - mówi Borodziuk. Po rozmowie z żoną zdecydował, że nie może zmarnować takiej szansy.
Operacja trwała ponad 10 godzin. Zabieg przeprowadził zespół siedmiu chirurgów pod kierunkiem doc. Jerzego Jabłeckiego, szefa trzebnickiego ośrodka replantacji ręki.
Czytaj więcej: Stracił rękę w dzieciństwie, odzyskał ją po 28 latach!
Liczba przeszczepów na Opolszczyźnie dramatycznie spadła
GAZETA WYBORCZA - OPOLE (2009-10-29 Autor: BEATA ŁABUTIN)
Liczba przeszczepów na Opolszczyźnie dramatycznie spadła
Na Opolszczyźnie ma powstać wojewódzki zespół koordynujący do spraw transplantacji. Miałby on pracować na rzecz zwiększenia liczby pobrań narządów do przeszczepów, która w tym roku w naszym regionie dramatycznie spadła
Zespół miałby powstać w Wojewódzkim Centrum Medycznym. - To naturalny wybór wobec faktu, że to właśnie tam z racji wysokiego wyspecjalizowania szpitala trafiają najcięższe przypadki - mówił prof. Patrzałek.
Jego zdaniem powołanie takiego zespołu to konieczność, za dwa tygodnie profesor ma się w tej sprawie spotkać z dr Maciejem Gaworem, ordynatorem oddziału anestezjologii i intensywnej terapii w WCM, który ma znaleźć odpowiednie osoby.
Czytaj więcej: Liczba przeszczepów na Opolszczyźnie dramatycznie spadła
Sięgnęliśmy dna w przeszczepach narządów
GAZETA WYBORCZA - OPOLE (2009-10-27 Autor: BEATA ŁABUTIN)
Sięgnęliśmy dna w przeszczepach narządów
Na Opolszczyźnie tylko jeden narząd od zmarłego dawcy został w tym roku przekazany potrzebującemu. Rok temu było ich 15, a kilka lat temu nawet 33
Z dializy da się żyć
Dlaczego w Polsce na nową nerkę czeka kilka razy mniej chorych niż w innych krajach? Może stacje dializ nie kierują chorych na przeszczep, bo im się to nie opłaca?
Iwona ma sylwetkę nastolatki. Nikt by nie pomyślał, że przekroczyła trzydziestkę, gdyby nie ta pożółkła cera i zniszczone ręce. To dlatego, że jej nerki nie działają i cały organizm jest nieustannie zatruwany.
- Od 11 lat jestem na dializach, ale zabiegi nie zastąpią zdrowych nerek. Kiedyś o tym nie wiedziałam, a żaden lekarz mi nie wytłumaczył - żali się.
Iwona pochodzi z biednej rodziny. Ma synka. Żyją z renty i alimentów, bo mąż, kiedy zaczęła chorować, zostawił ją samą z dzieckiem. Czasami czuje się tak kiepsko, że synek musi jej pomagać. Zawiąże sznurówki, zaprowadzi na przystanek.
Zabiegi są trzy razy w tygodniu. Do szpitala niedaleko, ale busik ze stacji dializ krąży po całym mieście i zbiera chorych. Zanim wszystkich zbierze, jeździ i półtorej godziny.
Iwonę nie zawsze było stać na leki. Nie wiedziała, że trzeba je regularnie brać. Teraz się pilnuje.
Rozmawiamy w kawiarni, ale choć to ja zapraszam, Iwona nie zamawia ani kawy, ani herbaty. - Muszę liczyć każdą wypitą kroplę.
Między jedną a drugą dializą może wypić maksymalnie dwa litry płynów.
Iwona ma pretensję do lekarzy. Kiedy zaczynała dializy, żaden nie powiedział, że ma inną możliwość - przeszczep. Wtedy czuła się jeszcze dobrze, wątroba i serce nie były tak zniszczone. Mogło się udać.
- Nikt nie powiedział, że po przeszczepie można odzyskać siły, normalnie pracować. Dopiero po kilku latach, gdy sama zaczęłam się wypytywać, zrobili mi badania. Wyszło, że już nie nadaję się do transplantacji.
Historie osób po przeszczepie serca
GAZETA WYBORCZA - ŁÓDŹ (2009-04-11 Autor: AGNIESZKA URAZIŃSKA)
Historie osób po przeszczepie serca
Kasia: Wszyscy pytają, czy się zmieniliśmy. A my jesteśmy tylko trochę bardziej świadomi. I wdzięczni. Ja - rodzicom dziewczyny, którzy zgodzili się oddać do przeszczepu jej serce.
Dominik właśnie się oświadczył. Adam od ośmiu miesięcy jest tatą. Kasia nie chce taryfy ulgowej. A Jan czuje się szczęściarzem i spłaca dług wdzięczności.
To była kobieta
Adama Strzebieckiego dopadło nagle, na siłowni. Miał 19 lat, dużo siły i planów. Źle się poczuł. - Lekarz stwierdził częstoskurcz i już wtedy mówił, że czeka mnie transplantacja - opowiada.
Przez pięć lat pomagały jeszcze leki. Próbował normalnie żyć, pracował na budowie u brata. Później żyć się nie dało. - Serce mi rosło. Dosłownie, niestety. Nie mogłem jeść, pić, spałem na siedząco, żeby się nie udusić - wspomina. Tak było 12 lat temu. Dziś Adam wygląda jak okaz zdrowia. Opalony, przystojny i szczęśliwy. Nosi ze sobą zdjęcie uśmiechniętej, pyzatej dziewczynki. To Antosia, jego ośmiomiesięczna córeczka.
Pierwszy człowiek z cudzym sercem