Express Bydgoski
EXPRESS BYDGOSKI (2008-09-25 Autor: PIOTR SCHUTTA)
 

Senior i junior popłyną nerka w nerkę

Ojciec podarował nerkę synowi. Czują się świetnie. Na początku października wystartują w zawodach pływackich.

Andrzej Lewandowski z Warszawy niemal z dnia na dzień dowiedział się, że całkowita niewydolność nerek to w jego przypadku kwestia czasu.

- Trafiłem do szpitala, bo zacząłem się gorzej czuć. Okazało się, że to coś poważniejszego, w dodatku na leczenie już za późno. Lekarz powiedział, że najlepszy byłby przeszczep - opowiada 39-letni mężczyzna.

Na pół roku trafił na dializoterapię, w tym czasie jego rodzice przygotowywali się do przeszczepu rodzinnego.

- Mama chciała mi dać nerkę, ale nie było zgodności grupy krwi. Okazało się za to, że idealna zgodność krwi i antygenowa tkanek jest między mną i tatą - mówi Andrzej Lewandowski.

- Nie zastanawiałem się ani przez moment. Nad czym tu się zastanawiać - opowiada ojciec, również Andrzej (62 lata).

Do przeszczepienia doszło w lutym 2001 roku. Operację poprzedziły badania medyczne dawcy (dwa kilkudniowe pobyty w szpitalu) i rozmowa z psychologiem, co jest normalną procedurą. Przy okazji wyszło na jaw, że Lewandowski senior ma piasek w woreczku żółciowym, co ostatecznie jednak nie zdyskwalifikowało go jako dawcy.

- Przed i po operacji leżeliśmy z tatą w tej samej sali. Najpierw pojechał on, potem ja. Nerka była poza organizmem tylko 15 minut. Zaczęła pracować natychmiast po zespoleniu z tętnicą. Noszę ją na prawym biodrze - mówi Lewandowski junior.

Ojciec i syn od operacji nie skarżą się na zdrowie. Nerka jednego i drugiego pracuje bez zarzutu. Co więcej, młodszy z Andrzejów od kilku lat uprawia regularnie kilka dyscyplin sportu (czego nie robił wcześniej), reprezentując z powodzeniem nasz kraj na międzynarodowych zawodach dla osób po transplantacji. Trenuje pływanie, lekką atletykę, gra w tenisa stołowego i ziemnego, nurkuje.

- 4 października razem z dwójką synów (młodszy urodził się po przeszczepieniu - red.) i ojcem wystartujemy w zawodach pływackich. To będzie sztafeta rodzinna. Potrzebnych jest czterech zawodników - mówi Andrzej junior.

Jego ojciec także prowadzi aktywny tryb życia. Pracuje, jest sprawny fizycznie, lubi zajęcia w ogrodzie. Przez pierwszy rok zgłaszał się do kontroli co 3 miesiące, teraz raz w roku.