Echo Dnia

ECHO DNIA (2009-02-06 Autor: IZA BEDNARZ)

 

Wojewoda: Oświadczenie woli mam przy sobie

Z Bożentyną Pałką-Korubą, wojewodą świętokrzyskim, rozmawiamy o sprawach życia i śmierci. We wtorek rusza w województwie akcja "Przeszczep to drugie życie”.

Wojewoda świętokrzyski Bożentyna Pałka-Koruba będzie przekonywać z ekspertami i współpracownikami kampanii, że przeszczep to drugie życie. (Ł. Zarzycki)
Wojewoda świętokrzyski Bożentyna Pałka-Koruba będzie przekonywać z ekspertami i współpracownikami kampanii, że przeszczep to drugie życie. (Ł. Zarzycki)
Iza Bednarz: * Pani wojewodo, o transplantologii było już bardzo głośno, zwłaszcza w ubiegłym roku, w kontekście sprawy znanego krakowskiego transplantologa. Dziś wiemy, że ówczesne zarzuty wobec lekarza nie potwierdziły się, ale rozpętanie afery skutecznie zamieszało ludziom w głowach. Nawet ci, którzy do tej pory nie byli przeciwni idei darowania narządów po śmierci, zaczęli się wycofywać. Po co wracać do sprawy przeszczepów, skoro ogromna część ludzi mówi: "Nie oddamy swoich narządów do przeszczepu. Nie chcemy, żeby ktoś manipulował naszymi wątrobami, nerkami”?

Bożentyna Pałka-Koruba: - Ale jest wcale niemała część, która czeka na te wątroby. Bo przecież ludziom, u których stwierdzono śmierć mózgową, na nic one się już nie przydadzą. I to jest powód, żeby popularyzować ideę pobierania narządów, komórek i tkanek.

* Mamy sporo do odrobienia. Województwo świętokrzyskie w porównaniu z resztą Polski wypada gdzieś na szarym końcu pod względem ilości pobrań.
- Jeśli porównamy dane z województw zachodniopomorskiego i świętokrzyskiego w 2007 roku, wynika, że żyjemy w dwóch różnych krajach.

* Do kogo adresowana jest kampania "Przeszczep to drugie życie”?
- Do całego społeczeństwa. Nie stawiamy żadnych ograniczeń. Natomiast będziemy mówili ze szczególnym naciskiem do ludzi młodych, dlatego, że przeszczep narządów rządzi się swoimi prawami i są ograniczenia wiekowe związane z możliwością pobierania i wykorzystywania narządów i tkanek. Na przykład w przypadku szpiku kostnego taką cezurą jest wiek 50 lat.

* Więc mamy mało czasu, społeczeństwo się starzeje, młodzi ludzie wyjeżdżają w świat…
- I dlatego potrzebujemy świadomych dawców. Mamy zielone światło, bo w ubiegłym roku nasz parlament podjął uchwałę w sprawie akceptacji transplantacji jako metody leczenia. Apeluje w niej do władz rządowych i samorządowych o wsparcie moralne i pomoc materialną we wszelkich akcjach edukacyjnych w zakresie przeszczepiania komórek, narządów, tkanek i szpiku. To pole działania jest otwarte dla wszystkich, w tym także stowarzyszeń kościelnych, organizacji pozarządowych, charytatywnych. Mamy przecież przyzwolenie i drogowskaz Jana Pawła II, który jest dla nas wielkim autorytetem w dziedzinie moralności i etyki. On również mówił wielokrotnie, że przeszczep to jest darowanie komuś drugiego życia. Mówię o tym bez żadnego patosu, tak naprawdę jest, dotyczy to krwiodawstwa, gdzie krew ratuje komuś życie. I ciągle jej brakuje, mimo że nie wymaga od dawcy wielkich wyrzeczeń. Podobnie jest w przypadku dawstwa szpiku kostnego. Liczę na to, że te sławne przeszczepy, nawet jeśli przyniosły rozczarowanie, tak jak dramat Agaty Mróz czy przykład Przemysława Salety, który po operacji walczył o swoje życie, utwierdzają nas w przekonaniu, że tą drogą trzeba iść.

* Mamy dokumenty, prawo, czego nam brakuje?
- Zmiany świadomości. I dlatego będziemy rozmawiać z ludźmi młodymi, z przedstawicielami służby zdrowia, ponieważ to w ich rękach jest pierwsze działanie związane z pobieraniem tkanek w szpitalach. I trudna inicjatywa wyjścia z bardzo trudną rozmową do rodziny chorego. Jeśli jest oświadczenie woli, jest łatwiej. Natomiast jeśli go nie ma, na rodzinie spoczywa ogromnie trudna decyzja, zmagania się ze swoimi przekonaniami i z przedstawionym stanowiskiem, że te narządy pobrane po śmierci, mogą uratować życie komuś innemu. Ostatnie udane pobranie w Szpitalu Wojewódzkim w Kielcach miało miejsce między innymi dlatego, że w tej rodzinie zmarła osoba, która nie doczekała się dawcy. Ci ludzie byli bardziej przygotowani, bo sami przeżyli podobny dramat. A ja chciałabym, żebyśmy mieli tę świadomość, bez przeżywania podobnych tragedii. Pragnę jeszcze raz mocno podkreślić: nikt tu nie mówi o celowym uśmiercaniu. Już dość tej sensacji, którą zrobiła ubiegłoroczna afera, załamując zupełnie polską transplantologię.

* Czy będzie więcej koordynatorów do spraw transplantologii w województwie?
- Mam nadzieję, że tak, jestem w trakcie rozmów z dyrektorami szpitali powiatowych w naszym województwie. Mam już przyrzeczenie ze Starachowic. To są trudne rozmowy, bo wprawdzie koszty szkolenia nie są duże, ale nie można nikogo do niego zmusić. Koordynatorem nie można ot tak, trzeba posiadać umiejętność rozmowy z ludźmi, wrażliwość, empatię. To nie jest tylko kwestia medycyny. Przecież trzeba pokonać własne bariery.

* W ubiegłym roku był w Kielcach profesor Andrzej Chmura, który razem z Przemysławem Saletą tłumaczył młodzieży jak ważna jest nasza decyzja, oświadczenie woli. Kiedy po wykładzie rozmawialiśmy, profesor Chmura powiedział, że my Polacy nie potrafimy rozmawiać o życiu i śmierci. Planujemy zakup katakumby, dzielimy majątek, ale nie dotykamy sprawy, co ma się stać z naszym ciałem po śmierci. Czy pani rozmawiała o tym ze swoimi dziećmi?
- Wszyscy w mojej rodzinie wiedzą, że ja po śmierci życzę sobie być spaloną. Wiele razy rozmawialiśmy o dawstwie narządów. Nie mam żadnych zahamowań w tej dziedzinie. Ze względu na wiek niewiele mogę z siebie dać. Ponieważ chorowałam na żółtaczkę, nie mogę być krwiodawcą, oddawałam tylko krew dla siebie na autotransfuzje przed operacją. Ale wiem, że na pewno kości można pobierać do przeszczepów w każdym wieku.

* Czy ta pierwsza rozmowa z dziećmi była trudna?
- Takie rozmowy zawsze są trudne. Oczywiście dzieci zareagowały: "a co tam mamo, nie wygłupiaj się, przecież chyba nigdzie się nie wybierasz?!” Nam się wydaje, że wszystko jest fajnie, ale przecież życie ma swoje ramy. Nigdy nie możemy być pewni, że będziemy żyli długo, zdrowo i szczęśliwie. Wszystko może skończyć się w jednej chwili. Nikt nie wymyślił innego scenariusza. Szkoda, że nie wracamy do tych rozmów, ponieważ to pozwalałoby nam na humanitarny sposób pożegnania się ze swoimi najbliższymi, którzy mają prawo umrzeć w domu, wśród swoich bliskich, trzymając ich za ręce, gdzie dzieci też to widzą i mogą powiedzieć "do widzenia, babciu”.

* My bardzo mało wiemy o umieraniu, nie potrafimy go przyjąć, nie potrafimy dorosnąć do zmierzenia się ze śmiercią bliskiej osoby, uciekamy od trudnych rozmów. Także tych, co z nami będzie po śmierci.
- Jeśli ktoś umrze wśród naszych znajomych, bliskich, z reguły wolimy odczekać jakiś czas, aż będzie po pogrzebie, niż przyjść i zaproponować pomoc. Czasem wystarczy zapytać, czy chcesz, żeby być z tobą? Ja mam przykład z własnego doświadczenia, moja babcia, która była dla mnie bardzo bliską i ważną osobą, umierała w domu, w obecności mojej mamy i mnie. Same potem przygotowałyśmy ją do pochówku i poczytuję to sobie za jedno z ważniejszych i piękniejszych przeżyć, jakie mi się trafiły w życiu. Bo to nie jest związane z żadnym lękiem, to ciągle była moja kochana babcia. A my uciekamy, nie chcemy oglądać, najlepiej niech to zrobi prosektor.

* Czy nosi pani przy sobie oświadczenie woli?
- Nie noszę, bo rodzina wie, jaka jest moja decyzja, i jestem już poza wiekiem pobraniowym, jeśli chodzi o pobieranie większości narządów. Ale to, co pani powiedziała, natchnęło mnie, żeby jednak włożyć to oświadczenie do portfela. Jeśli ktoś będzie chciał, mogę udostępnić mu taki druczek, mam kilka czystych.

* Uczymy się cały czas.
- Teraz będziemy się uczyć odpowiedzialności za swoje życie i śmierć i za ofiarowanie życia komuś innemu. Na tę naukę nie jest za późno w żadnym wieku. Zaczniemy od maturzystów, studentów, których chcemy zainspirować do napisania pracy magisterskiej o transplantacji. Planujemy spotkania z młodzieżą w szkołach, będzie nas odwiedzał profesor Wojciech Rowiński, krajowy konsultant do spraw transplantologii, profesor Chmura, lekarze, koordynatorzy do spraw transplantologii, ludzie żyjący dzięki przeszczepom, uczestnicy pobrań rodzinnych, ludzie, którzy walczą o życie. Musimy poszerzyć swoją wyobraźnię i wrażliwość. Jak w ślad za tym zmienią się statystyki pobrań w naszym regionie, to będzie wspaniale.