Dziennik Zachodni
POLSKA - DZIENNIK ZACHODNI (2008-04-11 Autor: AGATA PUSTUŁKA)

Pacjenci liczą na przełom w transplantologii

Dominika ma 16 lat. Jako pacjentka Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu czeka na drugie życie. W jej przypadku oznacza to jednoczesny przeszczep płuca i serca. Takich operacji w Polsce było do tej pory przeprowadzono zaledwie kilka.

 Š Agencja Fotograficzna DZ
(c) Agencja Fotograficzna DZ
U dziewczyny zdiagnozowano przed laty nadciśnienie płucne. Od roku znajduje się na tzw. pilnej liście ze wskazaniem do przeszczepu. Łyka po 25 tabletek dziennie, jest poddawana tlenoterapii, praktycznie przywiązana do łóżka, które stało się całym jej światem. Ale nie traci nadziei, chociaż trwający kryzys w transplantologii i spadek liczby dawców był dla wszystkich pacjentów oczekujących na przeszczepy bardzo trudny. Mama Dominiki z rezygnacją ociera łzy.

 Poltransplant opublikował właśnie statystyki dotyczące przeszczepień wykonanych w roku 2007 w Polsce. Wynika z nich, że w ubiegłym roku przeprowadzono o prawie 40 proc. mniej transplantacji niż w latach poprzednich ! Szczególnie kryzys dotknął przeszczepy serca, których liczba spadła z 95 w 2006 roku do 64 w 2007 roku. To oznacza, że jeden na trzech oczekujących na operację nie doczekał zabiegu.

 



- W ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku udało się w całym kraju pozyskać do przeszczepu 273 narządy. Tylko jedno spośród 18 pozyskanych do przeszczepu serc zoperowano w innym ośrodku, bo resztę w Śląskim Centrum w Zabrzu - mówi dr Wojciech Saucha, wojewódzki koordynator Poltransplantu. - Jeśli ta tendencja się utrzyma, to rok 2008 może być pozytywnym przełomem. Będzie to przede wszystkim zasługa lekarzy oddanych idei transplantacji, którzy walczą o każdego dawcę nie licząc kosztów, ani poświęconego czasu.


- Potrzeby są o wiele większe. Zgodnie z Narodowym Programem Rozwoju Transplantologii tylko w województwie śląskim powinno się uzyskiwać rocznie ponad 500 narządów do przeszczepu w tym 380 nerek, 70 wątrób, 30 serc oraz po 10 płuc i trzustek - mówi dr Jarosław Wilk z Wojewódzkiego Szpitala im. św. Barbary w Sosnowcu. To właśnie jego szpital pozyskuje najwięcej narządów do przeszczepu w regionie. W skali kraju placówka ta znajduje się na trzecim miejscu wśród 10 szpitali w Polsce o tzw. największym potencjale donacyjnym. Te 10 szpitali zapewnia zaś prawie połowę wszystkich narządów wykorzystanych do transplantacji.


W województwie śląskim stałą aktywność w tym zakresie przejawia ok. 20 szpitali, zgłaszając jednak zwykle pojedynczych dawców.


Inne placówki praktycznie wcale nie zgłaszają dawców, choć to niemożliwe, by ich nie było!


Polska transplantologia nie wyjdzie jednak z zapaści dopóki nie powstaną mocne regionalne struktury systemu opartego na szpitalnych koordynatorach ds. donacji, przygotowanych nie tylko medycznie, psychologicznie, zajmujących się nie tylko dawcą, ale i jego rodzinę. Póki co szpitale, w których tacy koordynatorzy działają, mają efekty porównywalne z europejskimi ośrodkami. W Polsce takich placówek można doliczyć się kilkunastu.


Ponad rok temu w województwie śląskim powstała inicjatywa wprowadzenia w kilkunastu wytypowanych placówkach zasad dotyczących organizacji pobierania narządów. (m.in. szkolenia, opracowanie procedur szpitalnych, wytypowania zespołów). Program wciąż czeka na realizację.


- Tymczasem sieć koordynatorów, która powstała wiele lat temu w Hiszpanii, a ostatnio we Włoszech stała się sposobem na przełamanie kryzysu niedoboru narządów. Włosi w ciągu trzech lat podwoili liczbę przeszczepów. Województwo zachodniopomorskie też poszło tą drogą i jest teraz krajowym liderem jeśli chodzi o liczbę pobrań - uzupełnia dr Wilk.


Środowisko lekarzy zajmujących się dawstwem narządów postuluje, aby wprowadzić do życia szpitalnego systemowe procedury wewnętrzne regulujące proces opieki nad dawcą. Obecnie przepisy nie nakładają na dyrektorów szpitali wyraźnego obowiązku realizacji zadań wynikających z ustawy transplantacyjnej, w tym powoływania komisji do stwierdzenia śmierci mózgu pacjenta.


Brak szpitalnego systemu powoduje niepewność działania i często zaniechanie identyfikacji dawcy.


- Jeśli w którymkolwiek ze szpitali zostanie u pacjenta stwierdzona śmierć mózgu szpital ma obowiązek zgłosić ten fakt do koordynatora Poltransplantu, co też się dzieje. Często jednak, gdy to mały szpital, pobranie narządów, a przedtem przygotowanie dawcy jest ogromnym problemem. Bywa, że nie można w takiej placówce np. skompletować komisji do stwierdzenia śmierci mózgu - wyjaśnia dr Saucha.


W przypadku podejrzenia śmierci mózgu lekarze wykonują określone przepisami badania, a powołana komisja składająca się z trzech lekarzy stwierdza ten stan.


- W niektórych ściśle określonych przypadkach konieczne jest także wykonanie specjalistycznych badań potwierdzających śmierć mózgu. Zasady prowadzenia potencjalnego dawcy narządów zasadniczo nie różnią się od sposobu leczenia chorych w oddziałach intensywnej terapii - dodaje dr Saucha.


Pozyskiwanie dawców to nie tylko problem etyczny, medyczny, ale i organizacyjny. W USA i innych krajach europejskich wydzielone są nawet specjalne pododdziały chirurgii transplantacyjnej, gdzie pobierane są narządy.


Tymczasem medycyna, dopóki nie uda się wyhodować z komórek macierzystych narządów zastępczych, jest skazana na transplantacje.


Z danych przedstawionych w Narodowym Programie Rozwoju Medycyny Transplantacyjnej wynika, że na świecie co 14 minut kwalifikuje się pacjenta do przeszczepu. Każdego dnia umiera też kilkanaście osób, które nie doczekały operacji.


- Liczę na dobrych ludzi, którzy nie pozwolą umrzeć mojej córce - mówi mama Dominiki. - Ostatnio lekarze spytali mnie, czego oczekuję po przeszczepie. Odpowiedziałam: tego, żeby moja córcia mogła normalnie wyjść na spacer, żeby nie była przywiązana do koncentratora tlenu. Nie jest ważne ile procent szans jej dają.


Agata Pustułka