Prasa
Zgoda na transplantację to dawanie życia
RZECZPOSPOLITA (2007-05-30 Autor: SYLWIA SZPARKOWSKA)
Zgoda na transplantację to dawanie życia
Kto ją podpisze, deklaruje, że gdyby spotkało go coś złego, nie ma nic przeciwko, by jego narządy pobrano do transplantacji. Deklarację podpisali już aktorzy, sportowcy, dziennikarze, politycy - bez względu na barwy. Dlaczego?
- Skoro można dać komuś życie... - odpowiada Jarosław Kalinowski z PSL. - Popieram każdą inicjatywę, która doprowadzi do zwiększenia dramatycznie małej liczby przeszczepów - dodaje Wojciech Olejniczak, lider SLD.
Krzysztof Bosak z LPR dopowiada: - Mogę w ten sposób pomóc komuś przeżyć czy wyzdrowieć. Joachim Brudziński z PiS deklaruje: - Gdyby moje serce czy wątrobamogły służyć komuś innemu, byłoby to czymś wspaniałym.
Dostajemy też listy poparcia. "Ofiarowanie własnych narządów po śmierci dla celów transplantacji jest najwyższym wyrazem solidarności" - napisał były prezydent Lech Wałęsa.
Wzrosła liczba przeszczepów
Wzrosła liczba przeszczepów
Maria Bielicka, Poznań
W maju szansę na nowe życie dostało 80 osób. O połowę więcej niż w kwietniu
- U nas na oddziale transplantologii też ożywienie - cieszy się Jacek Łukomski, dyrektor szpitala wojewódzkiego w Poznaniu. - Jak tak dalej pójdzie, jest szansa, że przeszczepów nerek nie będzie mniej niż w ubiegłym roku. Wtedy zrobiliśmy 137 przeszczepów, tymczasem do końca maja tego roku przeszczepów było 50 - mówi. Dodaje, że ta poprawa sytuacji to efekt działalności mediów, które starają się stworzyć lepszy klimat wokół przeszczepów. Dzięki temu zmalały opory i rodzin dawców, i lekarzy.
Więcej nerek przeszczepiono też w Szczecinie: w maju dostało je 20 pacjentów, a w kwietniu tylko ośmiu.
W całym kraju narządy pobierano od 30 dawców. W kwietniu znalazło się ich jedynie 18. Znacznie wzrosła też liczba przeszczepów - w maju było ich 80 (a w kwietniu 45). W maju o 20 osób skróciła się też kolejka chorych czekających na nowy narząd. To oznacza, że jest lepiej, ale wciąż gorzej niż w styczniu. Zanim wybuchł transplantologiczny skandal, 40 dawców uratowało życie 102 pacjentów (bo od jednego dawcy można pobrać kilka narządów).
Prof. Wojciech Rowiński, prezes Polskiego Towarzystwa Transplantacyjnego: - Można powiedzieć, że na razie nie jest gorzej, ale na optymizm jest jeszcze za wcześnie.
W połowie maja profesor zaapelował na łamach "Gazety" do lekarzy, by zgłaszali dawców i nie unikali procedur warunkujących pobieranie narządów. Czy lekarze go posłuchali? Zdaniem Krzysztofa Pijarowskiego, prezesa stowarzyszenia Życie po Przeszczepie - nie. - Wielu anestezjologów wciąż wprost przyznaje, że obawia się prokuratorskich oskarżeń i z tego powodu unika rozpoczynania procedury orzekania o śmierci. Tak wynika z ankiet, które anestezjolodzy z Pomorza wypełniali podczas niedawnego szkolenia zorganizowanego przez Poltransplant - tłumaczy Pijarowski, który sam jest po przeszczepie wątroby.
Krewni nie odmawiają organów
GAZETA WYBORCZA, Duży Format, 2007-06-11, Autor: DARIUSZ KORTKO
Krewni nie odmawiają organów
Dariusz KortkoNie zrozumiem kolegów, którzy stoją obok pacjenta, u którego podejrzewają śmierć mózgu, i pozostają obojętni. Rozmowa z doktorem Jarosławem Wilkiem, anestezjologiem
Pan się boi?
- Nie, a czego?
Zabiega Pan o organy do przeszczepów, przekonuje rodziny zmarłych pacjentów. Kiedyś może przyjść do Pana prokurator...
- Nie boję się prokuratora, bo to, co robię, jest zgodne z prawem i etyką lekarską. Nigdy nie działam też wbrew woli krewnych osoby zmarłej. Zresztą niedawno wielu lekarzy z naszego szpitala było przesłuchiwanych w sprawie związanej m.in. z orzekaniem śmierci mózgowej. Rodzina zmarłej uważała, że w szpitalu wszystko zrobiono nie tak. Nie mogę o tym rozmawiać, bo dochodzenie chyba się toczy.
W Pana szpitalu zmniejszyła się liczba dawców organów?
- Nieznacznie.
Cała Polska mówi o kryzysie w transplantologii, a Pan tego nie odczuł?
- Odczułem niechęć ze strony wielu kolegów z różnych oddziałów naszego szpitala. Kiedyś, gdy był w szpitalu pacjent np. po wypadku, z objawami śmierci mózgu, to myślało się o tym, że jeśli nie da się go już uratować, to mógłby zostać dawcą organów. Koledzy dzwonili do mnie i mówili o takich sytuacjach. Teraz rzadziej dzwonią.
Dlaczego?
- Pytałem kolegów. Boją się, że będą musieli brać udział w postępowaniu związanym z pobieraniem narządów, które nie jest ostatnio dobrze postrzegane przez społeczeństwo. Od początku roku w naszym szpitalu dziewięć razy powoływano komisję, która stwierdzała śmierć mózgową. Nie jest to ani mniej, ani więcej niż zwykle, ale dwóch-trzech lekarzy, którzy zwykle bez oporów orzekali, tym razem wyrażali niechęć, a inni wręcz oświadczyli, żeby na nich nie liczyć. W końcu dawali się przekonać, ale robili to z dużą rezerwą.
Komu nerka? Komu serce? Nie kupczyć, rozmawiać i uświadamiać.
Komu nerka? Komu serce? Nie kupczyć, rozmawiać i uświadamiać.
Umierają w poczekalni
Dominika Maj
Najbardziej pożądany narząd - nerka. 1189 osób czeka na dawcę. 249 pacjentów pilnie potrzebuje serca, a 22 - płuca. Ktoś musi umrzeć, żeby ktoś inny mógł żyć.
1673 osoby w Polsce czekają na przeszczep, który może im uratować życie.
Chełmski szpital nawet nie pobiera narządów. We włodawskiej o wiele mniejszej placówce - placówce zdarza się średnio raz na rok, że zmarły zostaje zakwalifikowany do pobrania organu. Wówczas w ciągu godziny przyjeżdża zespół lekarzy z PSK4 w Lublinie. Natomiast w Krasnymstawie kilka razy w ciągu roku lekarze sami pobierają narządy do transplantacji. Ile osób potrzebujących przeszczepu umrze, niedoczekawszy się nerki, serca, płuca lub wątroby?
Lokalne klimaty
Nie było przypadków, by w Chełmie pobierano narządy. W tak dużej placówce zdarzało się jedynie w przeszłości, że zakwalifikowanych pacjentów odsyłano do Lublina. Dlaczego tak się dzieje? Czemu cała Polska mówi o zapaści transplantologii, a w tak dużym szpitalu nie robi się nic? Jak mówi z-ca dyrektora ds. lecznictwa Wiesław Godzisz, sprawa jest wielowątkowa. - Poczyniliśmy procedury formalne, które pozwolą nam na pobieranie narządów. Został powołany zespół ds. orzekania śmierci mózgowej. Czekamy na zgodę konsultanta krajowego ds. transplantologii - mówi Godzisz.
Szpital we Włodawie zdecydował się na współpracę z większą placówką w Lublinie. - Organizują się w godzinę, gdy tylko zawiadomimy - podkreśla doktor Artur Sitnik. Pobieranie narządów jest procedurą skomplikowaną i trudnym problemem dla bliskich zmarłego. W dodatku każda minuta się liczy. PSK 4 dysponuje zespołem psychologów, który pomaga, gdy pojawia się dylemat natury moralnej.
Szpital w Krasnymstawie od ponad 3 lat samodzielnie zmaga się z tą trudną dla wszystkich procedurą kwalifikowania i pobierania narządów. Prawo polskie pozwala na pobranie ich od każdego, kto za życia nie wyraził sprzeciwu. Co jednak, jeśli rodzina nie chce pozwolić? - Nic na siłę - mówi dyrektor Piotr Matej. - Za każdym razem otrzymujemy podziękowanie od krajowego konsultanta ds. transplantologii i informację, że pobrany narząd został wszczepiony - mówi Matej. Trud więc się opłaca.
Czytaj więcej: Komu nerka? Komu serce? Nie kupczyć, rozmawiać i uświadamiać.
Coraz więcej przeszczepów
RZECZPOSPOLITA (2007-07-05 Autor: SYLWIA SZPARKOWSKA)
Coraz więcej przeszczepów
Wreszcie liczba transplantacji powoli, ale systematycznie rośnie. To zasługa lekarzy, stowarzyszeń pacjentów i mediów
- Nie ma jeszcze powodów, żeby ogłaszać sukces. Ale już możemy mówić, że środowisko transplantologów i anestezjologów potrafiło jakoś przełamać kryzys, który mieliśmy jeszcze dwa miesiące temu - mówi prof. Wojciech Rowiński, krajowy konsultant ds. transplantologii.
Szef Poltransplantu prof. Janusz Wałaszewski wyjaśnia, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy zorganizowano kilkadziesiąt konferencji propagujących przeszczepy. - Jeśli obecne trendy się utrzymają, to może do końca roku uda nam się wrócić do liczby przeszczepów, która była w zeszłym roku - mówi prof. Wałaszewski.
Po kryzysie transplantologii z początku tego roku trendy powoli się odwracają. Zmniejsza się kolejka czekających na przeszczep nerki: z 1217 w kwietniu do 1130 w czerwcu. Na serce czekają 244 osoby, miesiąc wcześniej było ich 249. To dobrze, choć w styczniu kolejka była znacznie krótsza: liczyła równo 200 osób.
Przeszczepy powoli wracają do łask
Przeszczepy powoli wracają do łask
Po kilkumiesięcznym załamaniu znowu wzrasta liczba przeszczepów. Polska transplantologia wychodzi na prostą Sytuacja się poprawia, chorzy odzyskują nadzieję. Przeszczep to często dla nich jedyna szansa na życie
W styczniu lekarze pobrali narządy od40 zmarłych dawców, w kwietniu -gdy miało miejsce największe nasilenie kryzysu - od 18. W maju sytuacja zaczęła się poprawiać i w czerwcu liczba dawców wzrosła do32.
Lekarze są jednak ostrożni. -Powoli zaczynamy się odbijać od dna, ale chyba za wcześnie, by się cieszyć. Liczba transplantacji wciąż nie wróciła do normy -mówi prof. Wojciech Rowiński, krajowy konsultant ds. transplantologii.
Podobnie ocenia to szef Poltransplantu, który nadzoruje przeszczepy. - Sytuacja jest wciąż niestabilna. Poczekajmy kilka miesięcy, zobaczymy, czy pozytywny trend się utrzyma -mówi prof. Janusz Wałaszewski.
Pacjenci mają jednak nadzieję, że transplantologia wychodzi z głębokiego kryzysu. Po kilku krzywdzących artykułach na temat transplantacji i głośnym zatrzymaniu chirurga Mirosława G. z dnia nadzień liczba przeszczepów spadła o połowę. Lekarze nie chcieli stwierdzać śmierci mózgu u zmarłych pacjentów, a ta procedura zawsze poprzedza pobranie organów do przeszczepu. Rodziny zmarłych masowo odmawiały zgody na pobieranie narządów.
Poprawia się atmosfera dla przeszczepów
ŻYCIE WARSZAWY (2007-07-12 Autor: BARTOSZ KWIATEK)
Poprawia się atmosfera dla przeszczepów
W czerwcu po raz pierwszy w tym roku wzrosła liczba pobrań i przeszczepów narządów. – Jest lepiej, ale na optymizm jeszcze za wcześnie – mówią transplantolodzy.
Wystawa plakatów
Wystawa plakatów
"Nie bądź sknerą, podziel się nerą" - taki tytuł nosi jeden z plakatów składających się na wystawę "Transplantacja - przekraczając granice życia", którą do 10 sierpnia można oglądać w galerii Śródmiejskiego Forum Kultury
"Nie bądź sknerą, podziel się nerą" - taki tytuł ma jeden z plakatów na wystawie
"Transplantacja - przekraczając granice życia", którą do 10 sierpnia można
oglądać w galerii Śródmiejskiego Forum Kultury (ul. Roosevelta
17).
Ekspozycja to 15 prac studentów Wyższej Szkoły Sztuki Użytkowej ze
Szczecina przygotowanych wraz ze stowarzyszeniem "Życie po przeszczepie".
Wszystkie, w mniej lub bardziej wyszukanej artystycznie formie, promują ideę
dawstwa narządów. Wystawa od początku roku krąży po Polsce. Była prezentowana
m.in. na dworcach kolejowych największych polskich miast. We wrześniu trafi do
parlamentu RP.
- Chcemy za pomocą plakatów zmieniać społeczną świadomość
i zwracać uwagę na problemy polskiej transplantologii - mówi Krzysztof
Pijarowski, pomysłodawca i organizator wystawy, sam uratowany przed laty dzięki
przeszczepowi wątroby. - Autorami prac są ludzie z pokolenia kultury obrazkowej:
wychowani na wideo, komputerach, teledyskach. Stąd często odważny, a nawet
kontrowersyjny styl, który przemawia głównie do młodych odbiorców.
Brytyjczycy bliżej domniemanej zgody na przeszczepy
RZECZPOSPOLITA (2007-07-19 Autor: Kamila Baranowska)
Brytyjczycy bliżej domniemanej zgody na przeszczepy
W Polsce mimo wprowadzenia zasady domniemanej zgody obywatela na pobranie narządów liczba organów do przeszczepu ciągle jest niewystarczająca. Podobnie jest w Wielkiej Brytanii, ale na Wyspach plany wprowadzenia prawa domniemanej zgody ciągle wzbudzają wiele kontrowersji.
Wprowadzenie rewolucyjnych dla Brytyjczyków zmian postuluje sir Liam Donaldson, odpowiedzialny w rządzie za służbę zdrowia.
Obecnie każdy, kto chce przeznaczyć swoje narządy do przeszczepu, musi się wpisać na krajową listę dawców, deklarując, że się zgadza, by jego narządy zostały wykorzystane do przeszczepu.
Czytaj więcej: Brytyjczycy bliżej domniemanej zgody na przeszczepy
Rozszerzone wymogi dla dokumentacji medycznej
OCHRONA ZDROWIA Transplantacje
Rozszerzone wymogi dla dokumentacji medycznej
Nowe prawo Każde niepożądane zdarzenie w trakcie pobierania, przechowywania lub przeszczepiania tkanek, komórek i narządów musi być odnotowane w dokumentacji medycznej.
Wczoraj weszło w życie rozporządzenie ministra zdrowia z dnia 16 lipca 2007 r. w sprawie szczegółowych warunków pobierania, przechowywania i przeszczepiania komórek, tkanek i narządów (Dz.U. nr 138, poz. 973). Określa ono m.in. niezbędne kwalifikacje zawodowe osób pobierających komórki, tkanki i narządy oraz wykonujących ich przeszczepienia. Do pobierania narządów w celu ich przeszczepienia uprawniony jest lekarz specjalista z dziedziny transplantologii klinicznej. Musi on posiadać specjalizację na poziomie podstawowym z zakresu chirurgii ogólnej lub dziecięcej albo kardiochirurgii lub urologii.
Rozporządzenie określa również wymagania, jakim powinna odpowiadać dokumentacja medyczna dotycząca pobierania komórek, tkanek i narządów oraz ich przechowywania i przeszczepiania. Oprócz wymogów określonych w ustawie z dnia 30 sierpnia 1991 r. o zakładach opieki zdrowotnej (Dz.U. z 2007 r. nr 14, poz. 89 z późn. zm.), w dokumentacji tej musi znajdować się m.in. opis standardowych procedur operacyjnych związanych z przeszczepami. Jednocześnie muszą być w niej umieszczone informacje dotyczące istotnych zdarzeń niepożądanych, które wystąpiły w trakcie wykonywania czynności związanych z transplantacją. O każdym takim zdarzeniu musi być poinformowane np. Centrum Organizacyjno-Koordynacyjne do Spraw Transplantacji: Poltransplant.
DOMINIKA SIKORA
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Dają drugie życie
GŁOS SZCZECIŃSKI (2007-08-18 Autor: ANNA MISZCZYK)
Dają drugie życie
Ostatni przeszczep był wyjątkowy - kobietę w dramatycznym stanie utrzymano przy
życiu 12 dni, aż znalazła się dla niej wątroba.
Od stycznia w Szpitalu
Wojewódzkim w Szczecinie przeprowadzono 24 przeszczepy wątroby. To o dwa więcej
niż w całym ubiegłym roku. Ostatnia operacja była dla szczecińskich lekarzy
wyjątkowym wyzwaniem.
Transplantacja jako głębokie wydarzenie osobowe
Społeczeństwo i kultura
Transplantacja jako głębokie wydarzenie osobowe
Michał Piotr Gniadek
Jednym z niezwykle ważkich zagadnień bioetycznych jest z pewnością transplantacja. Jak powszechnie wiadomo, medycyna na tym polu poczyniła w ostatnich latach znaczące postępy, otwierając przed ludzkością nowe perspektywy leczenia oraz ratowania życia.
Z etycznego punktu widzenia nie można ograniczać się jedynie do osiągnięć technicznych, lecz każde działanie należy rozpatrywać od strony dobra człowieka. W takim ujęciu transplantacja jest wydarzeniem na wskroś osobowym, w którym uczestniczą dawca, biorca oraz lekarz dokonujący pobrania narządu, a następnie jego implantacji.
„Jest rzeczą moralnie niedopuszczalną bezpośrednie powodowanie
trwałego kalectwa lub śmierci jednej istoty ludzkiej, nawet gdyby to miało
przedłużyć życie innych osób”
Katechizm Kościoła Katolickiego, 2296 |
Czytaj więcej: Transplantacja jako głębokie wydarzenie osobowe
Nasze szpitale nie chcą przeszczepów?
GAZETA WYBORCZA - KIELCE (2007-09-08 Autor: ANNA ROŻY)
Nasze szpitale nie chcą przeszczepów?
Anna Roży
Żaden dyrektor szpitala w województwie świętokrzyskim nie wysłał swojego przedstawiciela na szkolenia dla koordynatorów przeszczepiania narządów. Żaden - mimo deklaracji - nie przeprowadza analizy, ilu pacjentów umiera i ilu z tej grupy mogłoby być dawcami organów.
- Osobę, która weźmie udział w takim szkoleniu, powinien
delegować dyrektor placówki. Jest ono bezpłatne, uczestnicy pokrywają tylko
koszt dojazdu i noclegu. Zajęcia odbywają się w weekendy. W pierwszej turze
udział wzięło 30 osób. Prowadzimy zapisy na kolejną, niestety na liście nie było
i nie ma osoby z województwa świętokrzyskiego - mówi profesor Wojciech Rowiński,
kierownik katedry i kliniki chirurgii ogólnej i transplantacyjnej, konsultant
krajowy do spraw transplantologii.
Szkolenia to nie jest nowa sprawa. Do
udziału w nich prof. Rowiński przekonywał dyrektorów szpitali podczas spotkania
w marcu w Kielcach.
Dajcie drugie życie
GAZETA POMORSKA (2007-09-11 Autor: . PAP)
Dajcie drugie życie
Biskupi apelują do wiernych, aby deklarowali wolę przekazania narządów do przeszczepów.
Z apelem do wiernych, aby deklarowali wolę przekazania po śmierci swoich
narządów do przeszczepów zwrócili się polscy biskupi w liście pasterskim, który
ma być odczytany we wszystkich kościołach w niedzielę 23 września.
"Rodziny osób tragicznie zmarłych prosimy, by w swoim bólu i smutku nie
zapominały, że organy wewnętrzne pobrane od ich bliskich mogą uratować życie
chorym czekającym na transplantację. Ich decyzja może sprawić, że ktoś inny
będzie cieszył się życiem, obchodząc co roku swoje "drugie urodziny" -
podkreślają biskupi w liście.
Nie bójcie się
KURIER PORANNY (2007-09-13 Autor: MARTA GAWINA)
Nie bójcie się
29-letni białostoczanin zażądał od rodziny, by oddała jego narządy do przeszczepu. Dzięki niemu dwoje młodych ludzi będzie żyło normalnie.
Wczoraj pacjenci zostali
wezwani do Białegostoku. - Jeżeli tylko potwierdzi się zgodność tkankowa, w
najbliższych godzinach wykonamy przeszczepy. Dla osób, które dostaną nerki,
będzie to początek nowego, lepszego życia - mówi Marek Gacko, kierownik kliniki
chirurgii naczyń i transplantacji w białostockim szpitalu klinicznym.
A
wszystko dzięki młodemu pacjentowi PSK, który zażądał od rodziny, by nie
utrudniała lekarzom pobrania jego narządów. Najbliżsi uszanowali jego ostatnią
wolę.
- Sam chorował na chłoniaka mózgu i mimo licznych operacji nie
udało się go uratować. Zmarł w ostatnich dniach. Ale został dawcą nerek - mówi
Marek Skiba, koordynator ds. transplantologii w szpitalu klinicznym. A tych
ciągle brakuje.
Lekarzy recepta na kryzys w transplantologii
Lekarzy recepta na kryzys w transplantologii
Anna Twardowska
Pomóc mają specjalnie wyszkoleni koordynatorzy, którzy będą rozmawiać z rodzinami zmarłych oraz Kościół. Księża w bydgoskich świątyniach będą czytać list biskupów, zachęcający do oddawania organów po śmierci
Liczba przeszczepów drastycznie spadła z początkiem roku i od miesięcy
nie rośnie. W sierpniu w naszym mieście zaledwie dwie osoby dostały
szansę na nowe życie, bo tylko tyle przeszczepów przeprowadzono w
klinice transplantologii i chirurgii ogólnej Szpitala Uniwersyteckiego.
Lekarze przez cały czas
- Przygotowanie do tego zawodu trwa około roku - mówi prof. Zbigniew
Włodarczyk, szef kliniki transplantologii. - Dlatego nowa koordynator
pewnie dopiero w przyszłym roku zacznie wykonywać swoje zadanie
podstawowe, tj. przekonywać rodziny zmarłych do zgody na pobranie
organów.
Lekarze bardzo liczą także na pomoc Kościoła. - Zależało nam, żeby
dostojnicy kościelni zajęli jasne stanowisko w sprawie przeszczepów,
tak jak swego czasu Jan Paweł II - mówi prof. Włodarczyk. - Papież
uznał zgodę na oddawanie po śmierci organów dla ratowania innych ludzi
za akt największej, bezinteresownej miłości.
Oswoić młodzież z ideą przeszczepów
GAZETA WYBORCZA - RZESZÓW (2007-09-17 Autor: AGATA KULCZYCKA)
Oswoić młodzież z ideą przeszczepów
Podkarpacki kurator chce uświadamiać uczniów, jak ważna jest ich zgoda na oddawanie narządów osobom czekającym na transplantację.
Zainteresowaliśmy tym Jarosława Czerwińskiego z Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji, który zapowiada pomoc w realizacji tej inicjatywy
27 września uczniowie z Podkarpacia, którzy
oddają krew, podczas uroczystej gali w Rzeszowie, odbiorą Świadectwa Społecznej
Dojrzałości. Wręczać je będzie Maciej Karasiński, podkarpacki kurator oświaty. -
To właśnie przy tej okazji, podczas rozmów z lekarzami przyszło mi do głowy, by
w szkołach przeprowadzić akcję informacyjną nt. przeszczepów - mówi.
Sam
doskonale rozumie ten problem, choć jeszcze nie złożył pisemnej deklaracji, że
zgadza się, by po jego śmierci jego organy zostały oddane innemu człowiekowi. -
Myślałem o tym, ale nic nie zrobiłem jeszcze w tym kierunku. Może dlatego, że
jeszcze nie jestem na to dostatecznie przygotowany? - zastanawia
się.
Wiadomo, że kampania skierowana byłaby do uczniów szkół
ponadgimnazjalnych. Jak miałaby wyglądać? - Jeszcze nie wiemy, zastanawiamy się
nad tym. Może przeszkolimy młodych nauczycieli, by później przekazywali te
treści uczniom na godzinach wychowawczych, może zorganizowaliby w szkole kącik,
gdzie informacje na ten temat byłyby dostępne? Będę chciał porozmawiać o tym
także w diecezjach, by treści te poruszane były przez księży katechetów -
wylicza kurator.
Ratunek po śmierci
TRYBUNA (2007-09-21 Autor: WOJCIECH ZYMS)
Ratunek po śmierci
14 mln osób w brytyjskim rejestrze dawców
Każdego dnia w Wielkiej Brytanii umiera przynajmniej jedna osoba, której przeszczep mógłby uratować życie. Zapotrzebowanie regularnie przekracza stan posiadania i chociaż większość społeczeństwa popiera ideę oddawania organów po śmierci, tylko mniejszość czyni to w praktyce.
W 1989 r. 24-letni Peter Cox umarł na nieuleczalny guz mózgu. Przed śmiercią wyraził pragnienie przekazania swych organów na przeszczepy. Jak twierdzi dziś jego siostra, dopomógł w ten sposób 17 osobom. Rodzina rozpoczęła wtedy kampanię na rzecz utworzenia krajowego rejestru dawców. Pięć lat później, w 1994 r. taki rejestr powstał. Lista figurujących w nim nazwisk jest wciąż za krótka, mimo że liczy ponad 14 mln. Każdy otrzymujący prawo jazdy musi zadeklarować, czy chce być dawcą. Były sugestie wprowadzenia podobnych deklaracji dla nowo rejestrowanych pacjentów w przychodniach i dla ubezpieczających się na życie. Na razie nie doczekały się realizacji.
Przeszczep z szacunkiem
METRO (2007-09-21 Autor: MICHAŁ STANGRET)
Przeszczep z szacunkiem
Michał Stangret
Znowu mamy zapaść w transplantologii. Żeby pomóc ratować życie, w niedzielę księża przeczytają list biskupów zachęcający do oddawania organów
- Po krótkim okresie poprawy obserwujemy drugą falę zapaści. W porównaniu ze stanem z zeszłego roku robimy 30 proc. mniej przeszczepów - przyznaje Krystyna Antoszkiewicz z Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji Poltransplantu.
- Prawda jest taka, że wciąż trwa kryzys, który się zaczął na początku roku zadymką medialną wokół doktora G. Na odbudowanie zaufanie trzeba lat - dodaje dr Krzysztof Pabisiak z serwisu Przeszczep.pl.
Dlatego w niedzielę we
wszystkich kościołach zostanie odczytany specjalny list biskupów, który ma
zachęcić wiernych i rodziny osób tragicznie zmarłych do oddawania organów.
"Prosimy, by w swoim bólu i smutku nie zapominały, że organy wewnętrzne pobrane
od ich bliskich mogą uratować życie chorym" - piszą.
W tej chwili ok. 20
proc. Polaków uważa, że oddawanie organów do przeszczepów jest sprzeczne z
religią. - Do ciała także po śmierci powinno się podchodzić z szacunkiem. To
odwieczna tradycja kościelna, że po śmierci jest chowane w całości - mówi
Mariola Dębska, emerytka z Warszawy. Wątpliwości mają też młodsi: - Rozumiem, że
dla ratowania życia bliskiej osoby można się zdecydować na oddanie narządu, ale
nigdy nie zdecydowałbym się, by dostał go nieznajomy - wtóruje Łukasz
Wierzbicki, student Politechniki Warszawskiej.
Ks. Zbigniew Rećko,
proboszcz parafii św. Jerzego w Białymstoku, nie ma takich dylematów: -
Oczywiście, że się zgadzam na wykorzystanie moich narządów. To byłby dla mnie
wielki zaszczyt, gdyby moje serce mogło komuś służyć po mojej śmierci.
Co
mogą więc zrobić wierni, którzy chcą pójść za słowem biskupów? Wypełnić
deklaracje zgody na przeszczep swoich organów, które będzie można odebrać w
każdej parafii, albo poinformować o swej decyzji rodzinę, by w razie wypadku
mogła podjąć szybką decyzję.
Źródło: Metro
Karta na wagę życia
Karta na wagę życia
Michał Stangret, Marcin Bielesz
Coraz mniej osób chcę oddać po śmierci swe organy. Chorzy umierają nie doczekawszy pomocy. Zapobiec tragedii próbują księża, którzy będą rozdawać deklarację zgody na pobranie narządów
Zapaść polskiej transplantologii trwa od lutego br., gdy pod zarzutem zabójstwa
(jak uznał potem sąd - nieprawdopodobnym) zatrzymany został Mirosław G.,
transplantolog z warszawskiego szpitala MSWiA.
Problem dostrzegł polski Kościół. Lada dzień na
Lubelszczyźnie księża będą rozdawać wiernym specjalne karty zawierające zgodę na
pobranie narządów do przeszczepu w przypadku śmierci. Abp Józef Życiński o
pomyśle opowiedział wiernym w swojej cotygodniowej audycji "Pasterski kwadrans"
w archidiecezjalnym radiu eR. Wczoraj ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik
lubelskiej kurii, opowiedział o szczegółach akcji.
Zaczęli drugie życie po przeszczepie
GAZETA WYBORCZA - GORZÓW WLKP. (2007-09-20 Autor: DARIUSZ BARAŃSKI)
Zaczęli drugie życie po przeszczepie
Dariusz Barański
Na przeszczep zgodziła się rodzina chłopaka z Bolonii, ofiary wypadku. Dzięki niemu żyję normalnie. Mam dwójkę dzieci - opowiada kobieta. W niedzielę biskupi zaapelują do wiernych o zaakceptowanie przeszczepów.
Udane przeszczepy wątroby w Polsce mają zaledwie kilkunastoletnią historię.
Pacjenci, którym się udało przeżyć, założyli Stowarzyszenie "Życie po
przeszczepie". Co roku spotykają się na przemian w Warszawie i lubuskim
Rokitnie. Tym razem przyjechali do nas.
Magdalena Sroczyńska-Kożuchowska, astronom: - To było w maju 1998 r. Po kilku latach leczenia usłyszałam o przeszczepie jako jedynym ratunku. Zgodziłam się, choć nic o tym nie wiedziałam. Ufałam, że lekarz wie, co robi. Miałam dwóch synów, przyjaciół i wydawało mi się, że muszę żyć. Nie miałam wątpliwości etycznych. Widziałam, że dostanę wątrobę od osoby zmarłej, od kogoś, kto się zgodził. Operacja trwała 14 godzin, potem trzy tygodnie leżałam nieprzytomna. Po dwóch miesiącach wróciłam do domu, a po trzech był ślub siostrzenicy. I na weselu mogłam jeść, pić i zatańczyć polkę na obcasach.
Drugie życie
Krystyna Małysz, pielęgniarka: - To już trzy lata. Pracuję w Niemczech, dlatego przeszczep wątroby odbył się w Lipsku. Operacja trwała tylko cztery godziny! Moim dawcą był młody chłopak z Hamburga. Miał tętniaka mózgu, który pękł i nastąpiła śmierć mózgowa. Jego rodzice do dziś dowiadują się, jak się czuję, czy wszystko dobrze. A ja? Czuję się młodsza, pełna życia. I normalnie pracuję, nawet po 12 godzin.
Pobranie komórek, tkanek i narządów: zgoda jest regułą, sprzeciw wyjątkiem
Pobranie komórek, tkanek i narządów: zgoda jest regułą, sprzeciw wyjątkiem
Każdy z nas ma prawo do samostanowienia, czyli wyrażenia lub odmowy zgody na interwencję medyczną - pisze sędzia Sądu Rejonowego w Kielcach
Uzależniając legalność pobrania post mortem narządów od zgody ich dawcy, ustawodawca posłużył się konstrukcją tzw. zgody domniemanej, tj. przyjął fikcję prawną, że każdy zmarły wyraził za życia zgodę, nawet jeżeli tego nie uczynił. Nie oznacza to jednak zupełnego unicestwienia prawa dawcy do samostanowienia, gdyż jego autonomię zagwarantowała ustawa z 1 lipca 2005 r. o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów (DzU nr 169, poz. 1411; dalej ustawa), stanowiąc w art. 5 ust. 1: "Pobrania komórek, tkanek lub narządów ze zwłok ludzkich w celu ich przeszczepienia można dokonać, jeżeli osoba zmarła nie wyraziła za życia sprzeciwu".
W razie przeszczepu
Na pierwszy rzut oka przepis ten nie budzi wątpliwości interpretacyjnych. Jednak przy wnikliwszej lekturze, w szczególności zaś w zestawieniu jego treści z art. 4 ust. 1 ustawy, wątpliwości dotyczące zakresu sprzeciwu zaczynają już nabierać realnych kształtów.
Czytaj więcej: Pobranie komórek, tkanek i narządów: zgoda jest regułą, sprzeciw wyjątkiem
Podziel się sercem
TYGODNIK POWSZECHNY (2007-09-23 Autor: MAREK NOWICKI)
Wiara
Podziel się sercem
Na trzy tysiące mieszkańców Leśnej koło Żywca aż połowa złożyła deklaracje zgody na pośmiertne pobranie organów. To wpływ proboszcza przypominającego parafianom, że darowanie organów po śmierci ratuje czyjeś zdrowie, a najczęściej życie. Dziś w tej sprawie głos zabiera Episkopat Polski.
List biskupów „Nadprzyrodzony krwiobieg miłości” w sprawie przeszczepiania organów, który zostanie odczytany we wszystkich kościołach 23 września (zob. ramka obok), przypomina dotychczasowe nauczanie Kościoła w tej kwestii. Od kiedy pojawiła się techniczna możliwość dokonywania transplantacji (pierwszy udany zabieg przeszczepienia nerki wykonano w USA, w 1954 r.), Watykan ją popierał - pozytywne komentarze na ten temat pochodzą jeszcze z czasów papieża Piusa XII. W encyklice „Evangelium vitae” z 1995 r., o wartości i nienaruszalności życia ludzkiego, Jan Paweł II decyzję o pośmiertnym ofiarowaniu organów nazwał „heroicznym gestem” i „najbardziej uroczystym wysławianiem Ewangelii Życia”. Trudno zresztą byłoby zliczyć wszystkie wypowiedzi Papieża, afirmujące tę metodę leczenia. Kluczowe stwierdzenie znalazło się w Katechizmie Kościoła Katolickiego: „Przeszczep narządów zgodny jest z prawem moralnym, jeśli fizyczne i psychiczne niebezpieczeństwa, jakie ponosi dawca, są proporcjonalne do pożądanego dobra biorcy”.
|
Konferencja Episkopatu Polski zabierała w tej sprawie głos kilka razy, m.in. w
1995 r., przy okazji uchwalania tzw. ustawy transplantacyjnej, czyli ustawy o
pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów. Trzy
miesiące temu abp Józef Życiński apelował do wiernych o podpisywanie deklaracji
zgody na pobranie organów na przeszczep w przypadku zgonu i noszenia jej przy
sobie; archidiecezja lubelska kupiła 80 tys. takich kart. Do ofiarowywania
organów metropolita lubelski zachęcał też podczas uroczystości Bożego Ciała -
Kościół broni nie tylko życia poczętego, ale także, jak się wyraził, życia
zagrożonego.
Gest wielkoduszności
Ile zależy od
osobistego zaangażowania duszpasterzy, widać w Leśnej koło Żywca, w której
proboszczem jest ks. Piotr Sadkiewicz. Za zgodą i poparciem ordynariusza od lat
zajmuje się propagowaniem idei transplantacyjnej. Twierdzi, że nie używa do tego
żadnych „świeckich chwytów” - po prostu opiera się na nauce Kościoła i odwołuje
do Bożego Miłosierdzia. Wyniki ma doskonałe: na 3 tys. mieszkańców aż połowa
złożyła deklaracje zgody na pośmiertne pobranie organów; 271 osób należy do
banku szpiku kostnego (trzy osoby były już nawet dawcami). Jest też wielu
krwiodawców - jednodniowe akcje zbiórki krwi w Leśnej przynoszą najlepszy
rezultat w województwie śląskim.
Kościół podkreśla w nauczaniu, że
darowanie organów po śmierci ratuje zdrowie, a najczęściej życie. To
wielkoduszny gest, znacznie wykraczający poza interes jednostki.
Siostra
Barbara Chyrowicz, etyk, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego: -
Zazwyczaj narzekamy na medycynę, że jest niedofinansowana, że nie zawsze potrafi
nam pomóc. W tym przypadku możliwości rozwoju medycyny zależą także od nas: czy
zgodzimy się zostać dawcami. I nie chodzi tylko o osobistą deklarację oddania
własnych organów po śmierci, ale i o wyrażenie w ten sposób zaufania wobec
lekarzy. A z tym różnie bywa - aż nazbyt boleśnie przekonaliśmy się o tym w
lutym.
Po aresztowaniu Mirosława G., kardiochirurga ze szpitala MSWiA w
Warszawie, i konferencji ministra sprawiedliwości („nikt już nigdy przez tego
pana życia pozbawiony nie będzie” - mówił Zbigniew Ziobro), liczba przeszczepów
dramatycznie spadła. Do załamania transplantologii przyczyniło się też
nagłośnienie tzw. sprawy białostockiej. Jeden z tamtejszych kardiochirurgów
oskarżył kolegów po fachu o podawanie pacjentom thiopentalu wywołującego objawy
śmierci pnia mózgu, po której można pobierać organy do przeszczepów. Wszystko
okazało się bzdurą, ale nagłośnienie sprawy w mediach doprowadziło do
faktycznego zaprzestania wykonywania transplantacji w województwie podlaskim.
Współpracy odmówiły tak rodziny zmarłych potencjalnych dawców, jak lekarze
pobierający narządy.
Drugi raz dała życie synowi
RZECZPOSPOLITA (2007-10-05 Autor: JAROSŁAW KAŁUCKI, MARIUSZ GOSS)
Drugi raz dała życie synowi
72-letnia łodzianka oddała nerkę synowi. To pierwszy przeszczep w Polsce od dawcy w tym wieku
Marek Dybowski, 47-letni inżynier budownictwa, dowiedział się w maju, że jego nerki przestały pracować. Gdy usłyszał w słuchawce telefonu oświadczenie matki, że odda mu nerkę, nie dowierzał.
Nie dlatego, że zaryzykowała dla niego zdrowie. Wątpił, czy to w ogóle możliwe ze względu na jej wiek.
Uratować syna
Tłumacząc swą decyzję, opowiada, że poznała kiedyś osobę, która była dializowana od pięciu lat. -Ręce miała całe w bąblach od wkłuwania się w żyły -wspomina.
- Chciała zaoszczędzić podobnych cierpień synowi - dopowiada jej sąsiadka Barbara Kubera.
Pani Maria pojechała najpierw na badania do Wrocławia. Była akurat po operacji nogi, więc w obawie przed odrzuceniem jej jako dawcy schowała kule.
Na szczęście o pozytywnym zakwalifikowaniu zadecydował nie jej wiek, lecz stan zdrowia. - W Anglii 92-letnia kobieta oddała nerkę wnukowi -opowiada prof. Dariusz Patrzałek, który wraz z zespołem transplantologów dokonał we wrześniu udanego przeszczepu we wrocławskiej klinice.
- Mieliśmy już przypadki, gdy matka oddawała narząd dla dziecka, ale pewnie pierwszy raz w Polsce dawcą była osoba mająca 72 lata - podkreśla. Dybowscy mieli szczęście. - Taki zabieg można przeprowadzić średnio u czterech na dziesięć zgłaszających się par -mówi prof. Patrzałek.
Polska transplantologia wciąż w głębokim kryzysie
Polska transplantologia wciąż w głębokim kryzysie
Wczoraj obchodzono Światowy Dzień Donacji i Transplantacji.
Po raz pierwszy takie obchody odbyły się dwa lata temu w Genewie, rok temu - w Argentynie. Tegoroczne zaś miały kulminację w Kuwejcie, pierwszym kraju nad Zatoką Arabską, w którym dokonano przeszczepu organu.
Dzień Donacji to okazja, by przyjrzeć się sytuacji w polskiej
transplantologii, którą na początku tego roku dotknął kryzys. W wyniku m.in.
opisywanej w mediach historii przekazania trzem biorcom nowotworu wraz ze
wszczepianym narządem, a przede wszystkim głośnego aresztowania kardiochirurga
dr. G. program przeszczepiania narządów w Polsce w dużej mierze się załamał. -
Pozycję naszej transplantologii budowaliśmy mozolnie, krok po kroku, przez
dziesięć lat i mieliśmy prawdziwe sukcesy - mówił wczoraj w Warszawie prof.
Janusz Wałaszewski, dyrektor Poltransplantu. - Notowaliśmy 1200-1300
przeszczepów rocznie, co dawało nam niezłą pozycję w Europie. W tym roku to
wszystko wzięło w łeb, a obawiam się, że na odrobienie strat przyjdzie długo
poczekać - dodał Wałaszewski.
Statystyki rzeczywiście nie napawają
optymizmem. O ile w roku 2004 dokonano w Polsce łącznie 1348, a w roku 2005 -
1359 przeszczepów, o tyle w tym roku do 23 października zaledwie 717. Najgorzej
jest z transplantacją serc (wcześniej robiono ok. 100 zabiegów rocznie, w tym
roku do tej pory tylko 50) i nerek (dawniej powyżej 1000, teraz 520). Kryzys
niestety nie mija - w ostatnich trzech miesiącach liczba transplantacji
wszystkich narządów razem wziętych jest znacznie niższa niż w analogicznym
okresie w ubiegłych latach.
Lista osób oczekujących na przeszczep w dniu
30 września br. zawierała 1626 nazwisk.
Niech umarli żyją w innych ludziach
ŻYCIE WARSZAWY (2007-10-27 Autor: ANDRZEJ ANTOSIK)
Niech umarli żyją w innych ludziach
Na nowe serce, wątrobę lub nerkę czeka 1,6 tys. osób. Eksperci szacują, że w tym roku organy dostanie najwyżej 600 osób. Organizacje zrzeszające ludzi po transplantacji i czekających apelują: niech nasi bliscy, którzy umrą, żyją w innych ludziach.
– Wciąż jesteśmy w dołku, liczba transplantacji nie wzrasta, jak byśmy tego oczekiwali – mówi prof. Janusz Wałaszewski, dyrektor Poltransplantu, ośrodka koordynującego przeszczepy w Polsce.
– Być może nasze opowieści zachęcą ludzi do refleksji, jak wiele osób czeka na zabieg, który daje szansę na życie – mówi Robert Kęder, prezes Fundacji Dialtransplant, skupiającej pacjentów po przeszczepie. On sam od siedmiu lat żyje z przeszczepioną wątrobą.
Fundacja, którą kieruje i wiele innych podobnych organizacji włączyło się w organizację Światowego Dnia Donacji i Transplantacji. W piątek obchodzono go w naszym kraju po raz pierwszy.
Przeszczep dał mi nowe życie
Pijarowski: Przeszczep dał mi nowe życie
- Dostałem wątrobę i drugie życie - mówi Krzysztof Pijarowski, prezes zarządu stowarzyszenia "Życie po przeszczepie".
- Jak to się stało, że zachorował pan tak ciężko, że potrzebował pan
przeszczepu wątroby?
- Podczas transfuzji krwi zostałem zarażony HCV,
czyli wirusem zapalenia wątroby typu C. Nierozpoznanie tej choroby jest nadal
bardzo częste. Lekarze pierwszego kontaktu często nie wysyłają pacjentów na
badania wątrobowe pod kątem wirusów typu B i C. Niektórzy zakładają z góry - i
tak było także w moim przypadku - że przyczyną choroby jest alkohol. Lekarz
pomyślał zgodnie ze stereotypem z lat może sześćdziesiątych, że skoro jestem
dziennikarzem, muszę chlać wódkę.
- Był pan w ciężkim stanie?
-
Moja wątroba została zniszczona przez wirus. Wpadłem w dwie kilkutygodniowe
śpiączki. Przyplątała się jeszcze cukrzyca i na przeszczep wątroby trafiłem
praktycznie w stanie agonalnym. Przeszczepu dokonano w sylwestra 1999 roku.
Sześć miesięcy później wróciłem do pracy w komercyjnym radiu
- Otarł się pan o śmierć?
- Ja już właściwie byłem u Pana Boga. W
pewnym sensie św. Piotr kazał mi zmykać na ziemię, bo da mi znać, jak tam
pojawią się znów wolne miejsca. Przeszczep dał mi nowe życie.
Akcja nto
"Nie zabieraj organów do nieba” - to nowa akcja społeczna nto.
W jej ramach prezentujemy publikacje propagujące ideę przeszczepów. W kolejnych
wydaniach gazety przedstawimy osoby, które żyją dzięki heroicznej postawie
dawców organów i ich rodzin. Akcję wesprze minister zdrowia Zbigniew Religa i
Ministerstwo Edukacji Narodowej. W finale otrzymacie Państwo wraz z gazetą
deklarację zgody na przeszczep organów, którą będzie można nosić w
portfelu.
|
- Długo
pan wracał do normalnego życia?
- Ponieważ dostałem przeszczep w stanie
agonalnym, trwało to dłużej niż u innych. Znam przykłady osób, które wstawały z
łóżka już kilka dni po przeszczepie. Ja uczyłem się na nowo siadać, na nowo
chodzić, na nowo czytać i pisać. Miałem pełen zanik mięśni i mój powrót do formy
trwał półtora miesiąca, ale - jak już mówiłem - po pół roku mogłem wrócić do
pracy.
- Inaczej patrzy pan teraz na życie?
- Funkcjonuję na nowo od ośmiu
lat. Spłacam swój dług. Jako pracoholik materialnie robię to wobec fiskusa,
płacąc podatki. Mam nadzieję, że spłacam też dług honorowy wobec
transplantologów i mojego dawcy, promując w Polsce transplantologię.
-
Nie odczuwa pan większych dolegliwości niż ktoś, kto ma od urodzenia swoją
wątrobę?
- Nie. W gronie osób po przeszczepach znajdzie się zawsze kilku
hipochondryków, których zawsze coś kłuje i męczy, ale na ogół wszyscy cieszą się
życiem. Oczywiście, uważać trzeba, bo to jest już trochę inna jakość
życia.
Wątroba bez pilota
Wątroba bez pilota
Doktor Agnieszka uwielbia, kiedy wątroba wypełnia się krwią, nabiera kształtu, różowieje. A potem ludzie nabierają kształtów, różowieją
Załóżmy, że mężczyzna, lat 48, zostaje przywieziony na oddział o 9
rano. Zostanie dawcą nerki, którą otrzyma 35-letnia kobieta. Czas
start. Doktor Teresa Korta (anestezjolog) podpowiada, że mężczyzna, lat
48, mógł jechać do pracy, ale był wypadek. Stan chorego: uraz głowy i
klatki piersiowej, odma opłucnowa. Ma rurkę do oddychania w tchawicy i
jest wentylowany.
9.30
W szpitalu zrobią mu tomografię,
ultrasonografista sprawdzi, czy nie ma pękniętej wątroby, śledziony,
czy kończyny nie są połamane. O 10 będą wiedzieli: narastający krwiak.
O 11 zacznie się operacja.
- To jest fascynujące w medycynie, że nigdy nie wiadomo, co się stanie
za chwilę, jakby zgadywać następną scenę filmu - mówi doktor Teresa. Po
30 latach pamięta tę adrenalinę, kiedy na VI roku medycyny na chirurgii
pierwszy raz reanimowała pacjenta. Lekarz prowadził sztuczną
wentylację, ona - masaż serca.
- Teresa, czemu tak szybko masujesz?
- No wiesz, denerwuję się...
- Ty się denerwuj, jak znieczulasz, bo wtedy możesz zaszkodzić. Temu możesz już tylko pomóc.
Na III roku studiów trafiła na kółko anestezjologiczne, poczuła, że to
będzie jej specjalizacja. Są tylko dwie specjalizacje, które dotyczą
całego człowieka - medycyna rodzinna oraz anestezjologia i intensywna
terapia.
Kończy się operacja, mężczyzna, lat 48, żyje, ale jest w ciężkim stanie, ma skoki ciśnienia, temperatury, więc trafia na oddział intensywnej terapii. Przetaczają mu krew, wyrównują zaburzenia elektrolitowe, zaburzenia wentylacji.
Taka walka może trwać całą noc. - To granica życia i śmierci - mówi doktor Agnieszka Krawczyk (chirurg).
Doktor Agnieszka liceum kończyła w Londynie, mieszkała tam z mamą cztery lata. Mama miała arytmię serca, chodziła po lekarzach. Córka była jej tłumaczem. Była przy matce, kiedy trafiła na OIOM. Z podziwem patrzyła na lekarzy wiedzących, co robić w sytuacji awaryjnej.
Lekarz musi zachować profesjonalny spokój, doktor Agnieszka przyznaje się, że raz, niedługo po studiach, pękła.
Transparentna transplantologia
Transparentna transplantologia
autor: BARTOSZ KWIATEK, mz,
„Sprzedam nerkę” – takie ogłoszenia pojawiają się w internecie, a ludzie na forach emocjonują się „skandalami” przy przeszczepach. Ale prawda jest inna. Specjaliści zgodnie mówią: nie ma u nas tego problemu!
Lekarze przyznają, że w szpitalach zdarzają się czasem telefony z pytaniem:
„czy mogę sprzedać nerkę?”. – Ale nie można tego traktować poważnie, żaden
lekarz nawet nie podejmie takiej rozmowy – mówią zgodnie.
Potrzeba zgody sądu
Polskie prawo nie zezwala na oddanie narządu za pieniądze. Można zrobić to
tylko dobrowolnie i nieodpłatnie. Jeśli chcesz oddać komuś obcemu swój organ,
zgodę musi wyrazić sąd. Bada on przede wszystkim związek emocjonalny między
dawcą a biorcą.
– Dlatego na ogół możliwość ta dotyczy jedynie
najbliższej rodziny. Nie ma więc możliwości odsprzedania np. nerki czy fragmentu
wątroby obcej osobie – mówi prawnik dr Filip Jasiński.
Mimo to
słychać czasem o pokątnym handlu narządami. Zdaniem znanego boksera Przemysława
Salety, którego córka czeka na przeszczep nerki, nie ma w tym krzty prawdy. –
Zawsze gdy na rynku brakuje jakiegoś towaru, powstają różne teorie spiskowe –
mówi.
– Rodziny zmarłych opowiadają czasem historie, że
odłączono ich bliskiego od aparatury, bo potrzebne były organy do przeszczepu –
mówi dr Dorota Safjan z Krajowej Rady Transplantacyjnej. – Ale tak nie jest!
Żaden zmarły nie jest u nas tak skrupulatnie badany jak potencjalny dawca –
dodaje.
Otrzymały drugie życie
Otrzymały drugie życie
Katarzyna i Wanda razem z ŻW przekonują do idei oddawania narządów. Przeszczep był dla nich jedynym ratunkiem. Udało się, nie czekały zbyt długo. Znaleźli się dawcy, a one mogły wrócić do normalnego życia. Teraz włączyły się do naszej akcji. Przekonują, że warto podpisać zgodę na pobranie narządów po śmierci. Dzięki temu żyją.
Rozmowa z ks.Piotrem Sadkiewiczem
Nie zabieraj organów do nieba
Rozmowa z księdzem Piotrem Sadkiewiczem proboszczem parafii Leśna koło Żywca.
- "Non omnis moriar” (Nie wszystek umrę). Jeśli podzielę się sobą po śmierci, moja cząstka będzie żyć. I uratuje życie śmiertelnie choremu. Komu ta idea, tak pięknie wyrażona przez Horacego, może być bliższa niż katolikom?
- Wychodząc z propozycją do parafian, by deklarowali się za życia, że po śmierci przekażą swoje organy do przeszczepienia, nie opierałem się na starożytnych sentencjach, choć oczywiście można się tym podeprzeć. Czerpałem przede wszystkim z nauczania Kościoła i Jana Pawła II. Mówiąc najprościej - "bazowałem” na najnormalniejszym w świecie rozumieniu przykazania miłości. W jego codziennym rozumieniu i wymiarze.
- Kościół popiera transplantacje, a Ojciec Święty wielokrotnie podkreślał, że oddanie organów jest ważnym aktem miłości drugiego człowieka. Dlatego kiedy odszedł, arcybiskup Józef Życiński apelował: "Podziel się sobą po śmierci. Uratujesz życie bliźniemu i pięknie upamiętnisz nauczanie Jana Pawła II”. Polacy bardzo chcieli pamiętać o Papieżu, ale dzielić się sobą nie chcą. Z wyjątkiem parafian z Leśnej...
- (śmiech) Nie znaczy to, że mieszkają tu jacyś inni ludzie. To nie tak. Wydaje mi się, że nie bali się podjąć tego tematu. To bardzo trudny problem i trzeba było sporej odwagi, by zacząć o tym myśleć, mówić i innych przekonywać.
Proszę przyjeżdżać, jest dawca nerki
Proszę przyjeżdżać, jest dawca nerki
Na taki telefon ze szpitala czeka 31-letni Marcin Chrzanowski z Lublina. Teraz cztery razy dziennie sam sobie robi dializę w domu. Tak uwiązany żyje od kilku lat.
Na niewydolność nerek choruje od 19. roku życia. Od czterech lat robi sobie dializy. Przeszedł szkolenie w tym zakresie. - W brzuchu mam specjalny cewnik. Podłączam dwa worki - opisuje. - W jednym znajduje się płyn oczyszczający. Drugi jest na toksyny. Już się przyzwyczaiłem.
Tryb życia pana Marcina jest podporządkowany chorobie. O pracy mowy nie ma. Nadzieją na normalne życie jest przeszczep nerki. - Jestem zakwalifikowany do transplantacji - mówi mężczyzna. - Teraz trzeba tylko czekać, aż znajdzie się dawca.
Takich jak on jest w Klinice Nefrologii Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie ponad setka. Jedni przychodzą na dializy sztuczną nerką co drugi dzień. Inni robią sobie dializy otrzewnowe w domu. - Przeszczep jest najlepszą metodą leczenia - mówi dr Iwona Baranowicz z kliniki.
Wielkopolanie czekają na serca
Wielkopolanie czekają na serca
Poznań ma szansę stać się kolejnym ośrodkiem transplantacji serca w Polsce. Jak podkreśla docent Marek Jemielity, kierownik Kliniki Kardiochirurgii Uniwersytetu Medycznego, poznańscy specjaliści są gotowi na wykonywanie transplantacji tego ważnego organu. Nocą przełomu w medycynie była chwila, kiedy z 2 na 3 grudnia 1967 roku w klatce piersiowej pacjenta zabiło pierwsze przeszczepione serce.
Operację wykonał w Kapsztadzie doktor Christiaan Barnard. Od tego momentu minęło 40 lat. Sukces Barnarda próbował bez powodzenia powtórzyć polski kardiochirurg profesor Jan Moll. Operację przeprowadził na Akademii Medycznej w Łodzi. Niestety, organizm pacjenta nowe serce odrzucił. Dopiero bowiem w 1978 roku, szpitale mogły korzystać z cyklosporyny-lekuhamującego reakcje immunologiczne i modyfikujące reakcje zapalne. Pierwszy udany przeszczep serca w Polsce przeprowadził w 1985 roku profesor Zbigniew Religa. Stało sie to w klinice w Zabrzu.
Przeszczepy narządów są konieczne
NOWINY (2007-12-12 Autor: ANDRZEJ PIĄTEK)
Przeszczepy narządów są konieczne
W Polsce nigdy nie przeszczepiano tylu nerek ile w krajach zachodnich. Mimo to, wchodząc do UE zrobiliśmy jeszcze krok do tyłu.
- Z przyczyn do końca niejasnych, m.in. wbrew autorytetom jak Jan Paweł
II, chorzy, ich krewni, lekarze i organizatorzy opieki zdrowotnej nie
rozumieją, że przeszczepy narządów są konieczne! - zauważa prof.
Bolesław Rutkowski, szef kliniki nefrologii i dializoterapii AM w
Gdańsku, krajowy konsultant w dziedzinie nefrologii.
Cenna inicjatywa Nowin
- Skoro tak mało jest przeszczepów nerek od obcych ludzi alternatywą mogą być jedynie transplantacje od najbliżej spokrewnionych - dodaje prof. Władysław Sułowicz, szef kliniki nefrologii UJ, wojewódzki konsultant dla regionów małopolskiego i podkarpackiego w dziedzinie nefrologii.
Obaj uczestniczyli w podkarpackiej konferencji szkoleniowej dla chorych dializowanych i ich rodzin w Rzeszowie 5 grudnia.
- Akcja "Nowin”: "Nie zabieraj organów do nieba!” jest cenną
inicjatywą, która bardzo wspiera takie działania! - chwalił nas
organizator spotkania, lek. med. Stanisław Mazur, dyrektor Centrum
Medycznego "Medyk” w Rzeszowie.
Sala Instytutu Muzyki Uniwersytetu
Rzeszowskiego gdzie toczyła się konferencja pękała w szwach.
Najchętniej doświadczeniami po przeszczepie nerek dzieliła się pani
Krystyna Murdzek z Iwonicza - Zdroju, nadal aktywna nauczycielka wf i
trenerka narciarstwa.
Przeszczepy serca w klinice przy ul. Długiej
GAZETA WYBORCZA - POZNAŃ (2007-12-21 Autor: MARIA BIELICKA)
Przeszczepy serca w klinice przy ul. Długiej
Maria Bielicka
To ogromna szansa nie tylko dla mieszkańców naszego miasta, ale i dla całego regionu - cieszą się poznańscy kardiochirurdzy
Decyzja w tej sprawie właśnie zapadła w Ministerstwie Zdrowia. Oznacza
ona, że prócz Warszawy, Krakowa i Zabrza, od Nowego Roku serca
przeszczepiać będą również ośrodki w Poznaniu i w Gdańsku.
Przeszczepy są ratunkiem dla pacjentów, którym leki już nie są w stanie pomóc. Takich chorych jest wielu. - Tylko w Wielkopolsce powinno się robić około 100 przeszczepów serc rocznie - uważa dr Marek Jemielity, szef Kliniki Kardiochirurgii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Ale niewielu dostawało taką szansę: w tym roku w całym kraju "nowe" serce dostanie w sumie tylko ok. 65 chorych. - To nie tak, że nie ma serc, które można pobrać i przeszczepić. Dotąd wiele serc po prostu się marnowało - uważa dr Jemielity. - Gdy dawca jest z Wielkopolski, czy szerzej - z północno-zachodniej części kraju - transplantolodzy z Warszawy, Zabrza czy Krakowa, często nie mieli szans po serce przylecieć - tłumaczy dr Jemielity.
W przypadku serca w grę wchodzi w zasadzie tylko samolot, bo po pobraniu trzeba je wszczepić biorcy w ciągu czterech godzin. Samolot jest drogi, a ministerstwo dodatkowo za transport nie płaci.
Z przeszczepioną wątrobą można żyć bardzo długo
Z przeszczepioną wątrobą można żyć bardzo długo
Klasycznym wskazaniem do przeszczepienia wątroby jest jej niewydolność, która powstaje przede wszystkim u chorych na marskość tego narządu. Szacuje się, że w Polsce na marskość wątroby umiera rocznie około 1000 chorych. Ale nie wszyscy mogą być kandydatami do przeszczepienia. Przeciwwskazaniem może być m.in. zaawansowany wiek, zaawansowany nowotwór albo posocznica.
Głównym wskazaniem do transplantacji jest marskość. Na podłożu marskiej wątroby rozwijają się nowotwory, najczęściej jest to rak wątrobowokomórkowy.
Wskazanie: marskość
Marskość może być wynikiem wirusowego zapalenia wątroby typu B, C albo innych, rzadszych. Jest też marskość poalkoholowa, istnieje również marskość w wyniku tzw. hemochromatozy, czyli zaburzenia metabolicznego żelaza, które odkłada się w wątrobie, powodując jej włóknienie. Trzeba także wspomnieć, że wskazaniem do przeszczepienia jest również pierwotna żółciowa marskość wątroby, która powstaje bez żadnego czynnika zakaźnego, bez nadużywania alkoholu. Taka marskość rozwija się częściej u kobiet.Są jeszcze inne, rzadsze czynniki. Jednak 80 – 85 proc. chorych na raka wątrobowokomórkowego ma najpierw marskość.
Cała rzecz polega na tym, że do przeszczepienia możemy kwalifikować przede wszystkim wtedy, kiedy nowotwór nie jest rozsiany, bo taki oznacza, że jest nie tylko w wątrobie, ale również w węzłach chłonnych czy w innych narządach. Jeżeli chory ma już nowotwór rozsiany, to nie może mieć przeszczepienia wątroby, bo wymiana tego jednego narządu już nie pomoże.
Czytaj więcej: Z przeszczepioną wątrobą można żyć bardzo długo
Ksiądz namawia, żeby było więcej przeszczepów
RZECZPOSPOLITA (2008-01-07 Autor: SYLWIA SZPARKOWSKA)
Ksiądz namawia, żeby było więcej przeszczepów
Fatalnego trendu nie udało się odwrócić: w ubiegłym roku dokonano o połowę mniej transplantacji narządów niż dwa lata temu
Rady, by ten trend odwrócić, szukają zarówno lekarze transplantolodzy, jak i stowarzyszenia pacjentów, którzy żyją dzięki przeszczepom narządów zmarłych osób. Akcji, organizowanej przez Stowarzyszenie „Życie po przeszczepie”, patronuje „Rz”.
Na ulicach wielu miast wiszą billboardy z księdzem Piotrem Sadkiewiczem z Leśnej koło Żywca, który namówił swoich parafian, by nosili przy sobie deklarację, że w razie śmierci zgadzają się na pobranie organów do transplantacji. – W Polsce przeszczepia się znacznie mniej narządów niż na Zachodzie, mimo że Kościół podkreśla, iż oddanie narządu jest aktem miłości bliźniego. Chcemy z tą informacją dotrzeć zarówno do wiernych, jak i do księży – mówi Krzysztof Pijarowski, prezes Stowarzyszenia „Życie po przeszczepie”.
Hasłem kampanii jest „Narządy nie rosną na drzewach”. – Sytuacja chorych czekających na narządy jest naprawdę bardzo trudna. Kolejka wydłuża się, zamiast zmniejszać – dodaje.
Na początku 2007 r. na przeszczep czekało 1560 osób, dzisiaj jest ich o 100 więcej. Najbardziej wydłużyły się kolejki do przeszczepu serca i wątroby. I choć największy kryzys minął (w listopadzie 2007 r. przeszczepiono narządy od 33 zmarłych dawców, w kwietniu – zaledwie od 17), to powodów do radości nie ma: w 2006 r. miesięcznie przeszczepiano narządy nawet od 40 dawców. – Mam nadzieję, że odbudujemy polską transplantologię. Chcemy prowadzić zajęcia w szkołach, wśród kleryków, dotrzeć do parlamentarzystów i dziennikarzy – mówi prof. Wojciech Rowiński, krajowy konsultant ds. transplantologii.
Czytaj więcej: Ksiądz namawia, żeby było więcej przeszczepów
Sport pozwala mi żyć po przeszczepie
NOWINY (2008-01-22 Autor: KRZYSZTOF POTACZAŁA)
Sport pozwala mi żyć po przeszczepie
Rozmowa z Józefem Śliwianką z Niebieszczan, uczestnikiem II Mistrzostw Polski dla Osób po Transplantacji w narciarstwie alpejskim i biegowym.
- Absolutnie. Sport zawsze był ważny w moim życiu, nie zrezygnowałem z aktywności fizycznej także po ciężkiej operacji. Więcej, to właśnie sport pozwala mi na normalne życie. Chęć sprawdzenia siebie, pokazania sobie, że nie jestem kaleką, to bodziec do zwalczania wszelkich słabości.
- Sport towarzyszy panu na co dzień?
- Regularnie biegam na krótkich dystansach. Każdego roku uczestniczę w zawodach dla osób po przeszczepach. Ale chcę podkreślić, że tu nie chodzi jedynie o rywalizację sportową, lecz także o możliwość spotkania się w swoim gronie, wymiany doświadczeń, po prostu spędzenia ze sobą tych kilku dni.
- W piątek wziął pan udział w slalomie gigancie na stoku Gromadzynia, a w sobotę pobiegł na trasie pod Żukowem. Jakie wrażenia?
- Niezapomniane. Narciarstwo to dla mnie nowość, ale już złapałem bakcyla. Jak na pierwszy raz nawet nieźle mi poszło, więc za rok zamierzam znowu wystartować.
II Mistrzostwa Polski dla Osób po Transplantacji w narciarstwie alpejskim i biegowym rozegrano w Ustrzykach Dolnych. Celem zawodów było propagowanie świadomego oddawania narządów do przeszczepów i zachęcanie osób po transplantacji do uprawiania sportu. W mistrzostwach wzięło udział ponad 30 zawodników (także dzieci) po przeszczepach nerki, serca lub wątroby. |
Nie zabieraj serca do nieba, potrzebne jest na ziemi
GAZETA WYBORCZA (2008-01-29 Autor: . Wojciech Moskal, Sławomir Zagórski)
Nie zabieraj serca do nieba, potrzebne jest na ziemi
*Prof. Wojciech Rowiński, krajowy konsultant w dziedzinie transplantologii klinicznej, prezes Polskiego Towarzystwa Transplantacyjnego, szef Polskiej Unii Medycyny Transplantacyjnej. Brał udział w pierwszym udanym przeszczepie nerki w Polsce w 1966 r.
W USA zrobiono ankietę, które środowisko szpitalne jest najbardziej za transplantacjami, a które przeciw nim. Największymi zwolenniczkami były pielęgniarki. Lekarze znaleźli się na drugim miejscu, przed szpitalną administracją. To pielęgniarki spędzają najwięcej czasu na oddziałach intensywnej opieki z pacjentami, o których wiedzą, że już nie żyją.
Rozmowa z prof. Wojciechem Rowińskim*
Wojciech Moskal, Sławomir Zagórski: Jak się dziś mają przeszczepy w Polsce?
Prof. Wojciech Rowiński: Rozumiem, że nie wolno mi używać
brzydkich słów? Na poważnie powiedziałbym tak - w ostatnią sobotę
minęły 42 lata od pierwszego udanego przeszczepienia nerki w Polsce, i
z tego się bardzo cieszę. Ale zarazem jest mi ogromnie smutno, bo
osiągnięcia tych kilkudziesięciu lat i sukcesy całego polskiego
środowiska transplantacyjnego zostały w ubiegłym roku w dużej mierze
zniszczone. To skutek słynnej konferencji prasowej dwóch panów
ministrów [w sprawie dr.
Nieprzemyślane działanie ministrów, a także nieprawdopodobna wprost
nagonka w mediach wywołały z jednej strony strach i agresję
społeczeństwa, z drugiej niechęć i poczucie krzywdy znacznej części
środowiska medycznego. W efekcie odbiło się to na pacjentach
oczekujących na przeszczep. Lekarze przestali rozpoznawać zgon,
przestali pobierać narządy, bo boją się idiotycznych pomówień w prasie,
że celowo usypiają pacjentów, by potem sprzedawać ich organy. Niektórzy
z kolegów mówili wprost: "A po co mi to? Po jakiego diabła będę się
narażać na nieprzyjemności?". Nałożył się jeszcze na to konflikt
dotyczący wynagrodzeń lekarzy.
W efekcie mamy to, co mamy. Wykonujemy o ponad jedną trzecią
przeszczepów mniej niż dwa-trzy lata temu. Nie możemy się podnieść z
upadku po sprawie dr. G.
Co jest największym sukcesem, a co porażką polskiej transplantologii?
- Sukcesem jest to, że mamy wyniki leczenia takie jak w najlepszych
ośrodkach na świecie. A wyniki w ośrodku warszawskim są nawet lepsze od
średnich w USA.
Porażką jest natomiast bardzo ograniczony dostęp do tej metody
leczenia. Oczywiście niedobór narządów to zjawisko ogólnoświatowe, ale
u nas jest ono znacznie bardziej nasilone. No a już teraz, od kilku
miesięcy? Szkoda gadać.
Czytaj więcej: Nie zabieraj serca do nieba, potrzebne jest na ziemi
To jednak był cud. Nerki pracują
EXPRESS BYDGOSKI (2008-02-01 Autor: PIOTR SCHUTTA*)
*Autora artykułu Bardzo Przepraszamy za przypisanie autorstwa innej osobie.
To jednak był cud. Nerki pracują
Śmierć bliskich zawsze zaskakuje. Nie wiemy wtedy wielu rzeczy. Na przykład, czy zgodzić się na pobranie narządów zmarłego. Marlena zawarła z matką umowę: „Mamo, jeśli twoja wola była inna, niech przeszczep się nie przyjmie”.
Pani Edwina odeszła z tego świata nagle. Zachwiała się na schodach niosąc swojego chorego psa. Upadła, straciła przytomność. W szpitalu stwierdzono krwotok podpajęczynówkowy. Zmarła trzy dni później w dniu swoich urodzin. Miała dokładnie 54 lata. Chorowała na nadciśnienie. Była osobą pogodną i życzliwą. Uwielbiała piec ciasta, bliscy mówili, że wkłada w nie serce. Zanim znalazła się w szpitalu, większość wypieków na urodzinowe przyjęcie była już gotowa.
Liczy się każda godzina
- Przez trzy dni mama była w śpiączce. Nie mogłam jej zapytać, czy zgadza się na pobranie po śmierci swoich narządów. Kiedy żyła, nie rozmawiałyśmy nigdy o tym. Od śmierci taty unikała tego tematu. Zawarłyśmy więc umowę. W dniu jej urodzin pojechałam do szpitala, wzięłam ją za rękę i powiedziałam: „Jeśli twoja wola jest inna, niech nerki się nie przyjmą” - opowiada córka Edwiny. Lekarze nie dawali nadziei, że kobieta przeżyje. Czekali na decyzję o odłączeniu od respiratora.
- Jak to, nie ma nadziei? Nie takie cuda się zdarzają - protestowała córka. Załamana, chwyciła się ostatniej szansy. Po rozmowie z księdzem poprosiła lekarzy, by poczekali do godziny 18.
2 grudnia 2004 roku o godzinie 17 ksiądz z bydgoskiej parafii Opatrzności Bożej w intencjach mszalnych wymienia prośbę o „dar życia dla Edwiny”. Ma się wydarzyć cud. Ale cudu nie ma. Marlena przez telefon wyraża zgodę na odłączenie mamy i pobranie jej narządów.
Na biurku koordynatora Andrzeja Marciniaka ze Szpitala Uniwersyteckiego w Bydgoszczy (sam jest po przeszczepie, niewiele wie o swoim dawcy) telefon dzwoni po raz pierwszy już o 16.10.
Więcej przeszczepów w Zachodniopomorskiem
GŁOS SZCZECIŃSKI (2008-02-05 Autor: ANNA MISZCZYK)
Więcej przeszczepów w Zachodniopomorskiem
Po szkodliwych wypowiedziach polityków sytuacja w transplantologii długo jeszcze nie wróci do poprzedniego stanu.
Tak twierdzi Andrzej Kotuła, który od trzech miesięcy żyje z przeszczepioną wątrobą.
O
panu Andrzeju pisaliśmy w "Głosie" podczas naszej akcji "Nie zabieraj
narządów do nieba". 56-letniego sołtysa Kołowa (gm. Stare Czarnowo)
odwiedziliśmy wtedy w Szpitalu Wojewódzkim w Szczecinie. Był świeżo po
przeszczepie wątroby. Na organ czekał pół roku. Pan Andrzej nie ukrywa,
że uważa się za szczęściarza. Po nagonce polityków na lekarzy niewiele
rodzin zmarłych zgadzało się przekazywać organy do transplantacji.
- Byłby z tego rak. Potem przerzuty... Kiedyś pracowałem na radiologii. Naoglądałem się takich zdjęć - mówił podczas naszego pierwszego spotkania pan Andrzej.
Młodzież uczy się wszystkiego o przeszczepach
GAZETA WYBORCZA - BYDGOSZCZ (2008-02-13 Autor: ANNA TWARDOWSKA)
Młodzież uczy się wszystkiego o przeszczepach
- To jak matrix: oddam komuś serce lub wątrobę i dzięki temu nawet po śmierci będę żyła, ale w kimś innym - uważa Natalia Zielińska z Zespołu Szkół nr 1 w Bydgoszczy. To pierwsza placówka w kraju, w której ruszyły lekcje promujące ideę transplantacji.
Uczniowie chłonęli tą osobistą relację. Dla nich takie żywe historie najlepiej promują dawstwo. - Jakąś wiedzę każdy ma o transplantacjach, ale póki jesteśmy młodzi, nie myślimy o śmierci; o tym, by ratować komuś życie. A przecież nagły wypadek może dotknąć też mnie. Dopiero teraz nad tym się zastanowiłam - nie ukrywa Aleksandra Borkowska.
Prócz zajęć, w szkole można obejrzeć też wystawę składającą się ze zdjęć osób po przeszczepie. - O proszę, tutaj mamy "mercedesa" - wskazuje Joanna Kotwicka, nauczyciel etyki w ZS nr 1, inicjatorka lekcji, współpracująca ze stowarzyszeniem "Życie po przeszczepie". - Po przeszczepieniu wątroby na brzuchu po operacji zostaje ślad przypominający logo tej niemieckiej marki aut - wyjaśnia.
Zajęcia z transplantologii prowadzone są w ZS przy Nakielskiej w 13 klasach, na lekcjach religii, etyce, biologii, godzinie wychowawczej i języku polskim. Potrwają do końca tygodnia. Podobne lekcje odbędą się wkrótce w Zespole Szkół Spożywczych.
Są koordynatorzy. Będzie więcej przeszczepów?
Mamy pierwszych czterech wojewódzkich koordynatorów przeszczepiania narządów. Kolejni zgłosili się na szkolenia. Może wreszcie Świętokrzyskie przestanie być białą plamą na mapie polskiej transplantologii.
Sytuacja świętokrzyskiej transplantologii jest dramatyczna. Do ostatniego pobrania narządu w naszym województwie doszło ponad rok temu.
Dziś w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym odbędzie się szkolenie dla
lekarzy chirurgów i anestezjologów na temat pobierania narządów. Weźmie
w nim udział kilkudziesięciu lekarzy. Szkolenie poprowadzi prof.
Wojciech Rowiński, wiceprezes Polskiej Medycyny Transplantacyjnej. -
Cieszę się, że będę mógł odwiedzić Świętokrzyskie i że wreszcie mamy
pierwsze osoby, które przeszły szkolenie dla koordynatorów - mówi prof.
Rowiński.
Dwa lata temu jesienią w spotkaniu zorganizowanym przez senatora PO
Michała Okłę w Wojewódzkim Domu Kultury brali udział dyrektorzy
świętokrzyskich szpitali. Profesor Rowiński zachęcał, żeby wyznaczali
osoby odpowiedzialne za koordynowanie przeszczepów i wysyłali na
szkolenia swoich pracowników. Dyrektorzy obiecywali, że zainteresują
się sprawą. Potem przez rok nie zrobili nic. Nie przeprowadzali analiz,
ilu pacjentów umiera i ilu z tej grupy mogłoby być dawcami.
Rok temu "Gazeta" przypomniała o tych obietnicach. Dyrektorzy
zapowiedzieli, że lekarze na szkolenia pojadą. I wreszcie pod koniec
ubiegłego roku pierwsi przedstawiciele świętokrzyskich szpitali na
szkoleniach się pojawili.
- Koordynatorem w moim szpitalu będzie dr Igor Szydłowski,
neurochirurg. To młody, bardzo zdolny lekarz. Mam nadzieję, że m.in.
dzięki jego pracy przestaniemy być białą plamą w kraju, jeśli chodzi o
liczbę pobrań narządów - mówi Jan Gierada, dyrektor Wojewódzkiego
Szpitala Zespolonego.
Doktor Szydłowski egzamin na koordynatora przeszczepiania narządów zdał w połowie stycznia.
- Długo nie zastanawiałem się nad propozycją dyrektora, tym bardziej że
już od jakiegoś czasu chciałem się zająć tą dziedziną. Jest w niej
wiele do zrobienia i wierzę, że się nam uda - mówi dr Szydłowski.
Koordynator przeszczepiania narządów to taka osoba, która jest
odpowiedzialna za organizację pobierania, przygotowanie i
przeszczepianie narządów.
Pacjenci liczą na przełom w transplantologii
POLSKA - DZIENNIK ZACHODNI (2008-04-11 Autor: AGATA PUSTUŁKA)
Pacjenci liczą na przełom w transplantologii
Dominika ma 16 lat. Jako pacjentka Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu czeka na drugie życie. W jej przypadku oznacza to jednoczesny przeszczep płuca i serca. Takich operacji w Polsce było do tej pory przeprowadzono zaledwie kilka.
Poltransplant opublikował właśnie statystyki dotyczące przeszczepień wykonanych w roku 2007 w Polsce. Wynika z nich, że w ubiegłym roku przeprowadzono o prawie 40 proc. mniej transplantacji niż w latach poprzednich ! Szczególnie kryzys dotknął przeszczepy serca, których liczba spadła z 95 w 2006 roku do 64 w 2007 roku. To oznacza, że jeden na trzech oczekujących na operację nie doczekał zabiegu.
Konferencja o przeszczepach
GŁOS SZCZECIŃSKI (2008-04-22 Autor: ANNA MISZCZYK)
Konferencja o przeszczepach
Szczecińscy studenci i lekarze zachęcają do zmiany podejścia do przeszczepów.
Tylko rok krócej trwało to u 34-letniego Sebastiana Śmiejkowskiego ze Szczecina, który razem z panem Markiem leży w jednej sali Kliniki Nefrologii, Transplantologii i Chorób Wewnętrznych na Pomorzanach. Nerkę dostali od jednego dawcy.
- To już druga moja nerka. Pierwszą organizm po pewnym czasie odrzucił. Już kiedy pierwszy raz czekałem na przeszczep, miałem myśli, że nie dożyję - mówi pan Sebastian.- Chodziłem wtedy do psychologa.
Jego problemy z nerkami zaczęły się od częstych przeziębień. - Brałem dużo leków i tak się to skończyło - mówi szczecinianin.
Dyskusja o przeszczepachKonferencja poświęcona transplantologii rozpocznie się w czwartek, 24.04.2008 r. o godz. 9 w sali konferencyjnej PAM przy ul. Rybackiej 1. |
Wybiegałem córce życie
Wybiegałem córce życie
Wątroba odrasta człowiekowi jak u Prometeusza. Ale to wcale nie tłumaczy, dlaczego Józef Brandenburg pięć lat po zabiegu został mistrzem Europy w bieganiu
Józef, listonosz z Poznania, lat 55, nie czeka na igrzyska olimpijskie
w Pekinie. Tuż przed nimi ma ważny start - lekkoatletyczne mistrzostwa
Europy weteranów w Lublanie. Broni tytułu mistrza Europy na 3 tys.
metrów z przeszkodami w kategorii M50.
Józek
Józek rodzi się w 1955 r. w Namysłowie pod Opolem. Ojciec, żołnierz zawodowy, trenuje w jednostce piłkarzy. Zabiera go na mecze Śląska Wrocław.
Przenoszą się do Wałbrzycha. 12-letni Józek wygrywa wojewódzką edycję Biegów Narodowych i trafia do klubu Górnik Wałbrzych. Zaczyna trenować.
Koledzy po podstawówce idą do szkół górniczych. Ale znajomi z klubu namawiają go na lepszy zawód: krawca. Nieźle już zarabiają, bo co to za problem kupić w sklepie dżins i skroić spodnie, o jakich w peerelowskich sklepach nie ma co marzyć?
Podkategorie
Varia 1
Polska 1
Przekrój 1
Reuters 1
Nowiny 3
metro 3
Trybuna 1
Przegląd 1
Newsweek 2
Polityka 3
Strona 2 z 4