Rzeczpospolita
 

 

RZECZPOSPOLITA (2007-10-05 Autor: JAROSŁAW KAŁUCKI, MARIUSZ GOSS)

 

SPOŁECZEŃSTWO

Drugi raz dała życie synowi

72-letnia łodzianka oddała nerkę synowi. To pierwszy przeszczep w Polsce od dawcy w tym wieku

 

Marek Dybowski, 47-letni inżynier budownictwa, dowiedział się w maju, że jego nerki przestały pracować. Gdy usłyszał w słuchawce telefonu oświadczenie matki, że odda mu nerkę, nie dowierzał.

Nie dlatego, że zaryzykowała dla niego zdrowie. Wątpił, czy to w ogóle możliwe ze względu na jej wiek.

Uratować syna

Maria Dybowska w swoim mieszkaniu w Łodzi czeka na syna, który jest jeszcze we wrocławskim szpitalu. Nerka, którą mu oddała, zaczęła pracować niemal natychmiast po operacji MARIAN ZUBRZYCKI
Maria Dybowska w swoim mieszkaniu w Łodzi czeka na syna, który jest jeszcze we wrocławskim szpitalu. Nerka, którą mu oddała, zaczęła pracować niemal natychmiast po operacji MARIAN ZUBRZYCKI
- Myśleli, że jestem stuknięta, kiedy zgłosiłam się jako dawca -mówi 72-letnia Maria Dybowska. -Za stara to jestem na konkurs Miss Polonia.

Tłumacząc swą decyzję, opowiada, że poznała kiedyś osobę, która była dializowana od pięciu lat. -Ręce miała całe w bąblach od wkłuwania się w żyły -wspomina.

- Chciała zaoszczędzić podobnych cierpień synowi - dopowiada jej sąsiadka Barbara Kubera.

Pani Maria pojechała najpierw na badania do Wrocławia. Była akurat po operacji nogi, więc w obawie przed odrzuceniem jej jako dawcy schowała kule.

Na szczęście o pozytywnym zakwalifikowaniu zadecydował nie jej wiek, lecz stan zdrowia. - W Anglii 92-letnia kobieta oddała nerkę wnukowi -opowiada prof. Dariusz Patrzałek, który wraz z zespołem transplantologów dokonał we wrześniu udanego przeszczepu we wrocławskiej klinice.

- Mieliśmy już przypadki, gdy matka oddawała narząd dla dziecka, ale pewnie pierwszy raz w Polsce dawcą była osoba mająca 72 lata - podkreśla. Dybowscy mieli szczęście. - Taki zabieg można przeprowadzić średnio u czterech na dziesięć zgłaszających się par -mówi prof. Patrzałek.

 

Przeszczepy rodzinne przełamią kryzys?

W Polsce przeszczep od żywych osób to rzadkość (2-3 proc. wszystkich transplantacji, a w USA i Skandynawii sięgają one 40 proc). Prawie wszystkie są przeszczepami rodzinnymi. W 2004 i 2005 r. dokonano w kraju 22 i 27 pobrań od żywych dawców.

Fachowcy twierdzą jednak, że to obecnie najbardziej sensowne rozwiązanie dla wielu osób oczekujących na przeszczep, ponieważ polską transplantologię ogarnął kryzys. Notuje się drastyczny spadek zgody na pobranie narządów od zmarłych. -Dar matki dla dziecka to naturalna sprawa -mówi prof. Patrzałek. - Dla chirurga jednak to zabieg nieporównywalny z innym, bo poniekąd okaleczamy zdrowego człowieka. Ale namawiamy do tego rodziny.

Szefowi wrocławskiej transplantologii marzy się jednak taka sytuacja jak w Hiszpanii, gdzie system pobrań narządów działa perfekcyjnie i praktycznie nie ma tam przeszczepów od żywych dawców.

Pani Maria zachęca do oddawania organów: - Nasłuchałam się historii o rozbitych małżeństwach, załamaniach nerwowych pacjentów, którzy czekają nadawcę nerki. Apeluję, żeby rodziny ofiar wypadków zgadzały się na przeszczepy. Będzie mniej ludzkich dramatów.

 

Skrzypek w podzięce za dar życia

Marek Dybowski był wśród blisko 1500 osób w Polsce czekających na przeszczep nerki. On się doczekał. Dwa tygodnie po zabiegu czuje się świetnie - nerka od matki zaczęła pracować niemal natychmiast.

-Przebywałem z mamą kilka tygodni we wrocławskiej klinice -wspomina inżynier z Łodzi. -Widziałem, jak źle wpływa na jej psychikę każde przesunięcie terminu zabiegu. To jej bardziej na tym zależało niż mnie - zaznacza. - Sam też bym to zrobił dla mojego dziecka.

Maria Dybowska jest już w domu, jej syn Marek pozostał na obserwacji w szpitalu. Tam planuje już małą uroczystość dla mamy za ten wielki dar.

- Gdy spotkamy się za kilka tygodni w Łodzi, będzie przyjęcie rodzinne w Anatewce z muzyką ze "Skrzypka na dachu" - planuje pan Marek.

Maria Dybowska była 25 razy na tej sztuce. Teraz "Skrzypek..." będzie grał tylko dla niej.

 

JAROSŁAW KAŁUCKI, MARIUSZ GOSS