Polska transplantologia wciąż w głębokim kryzysie
Wczoraj obchodzono Światowy Dzień Donacji i Transplantacji.
Po raz pierwszy takie obchody odbyły się dwa lata temu w Genewie, rok temu - w Argentynie. Tegoroczne zaś miały kulminację w Kuwejcie, pierwszym kraju nad Zatoką Arabską, w którym dokonano przeszczepu organu.
Dzień Donacji to okazja, by przyjrzeć się sytuacji w polskiej
transplantologii, którą na początku tego roku dotknął kryzys. W wyniku m.in.
opisywanej w mediach historii przekazania trzem biorcom nowotworu wraz ze
wszczepianym narządem, a przede wszystkim głośnego aresztowania kardiochirurga
dr. G. program przeszczepiania narządów w Polsce w dużej mierze się załamał. -
Pozycję naszej transplantologii budowaliśmy mozolnie, krok po kroku, przez
dziesięć lat i mieliśmy prawdziwe sukcesy - mówił wczoraj w Warszawie prof.
Janusz Wałaszewski, dyrektor Poltransplantu. - Notowaliśmy 1200-1300
przeszczepów rocznie, co dawało nam niezłą pozycję w Europie. W tym roku to
wszystko wzięło w łeb, a obawiam się, że na odrobienie strat przyjdzie długo
poczekać - dodał Wałaszewski.
Statystyki rzeczywiście nie napawają
optymizmem. O ile w roku 2004 dokonano w Polsce łącznie 1348, a w roku 2005 -
1359 przeszczepów, o tyle w tym roku do 23 października zaledwie 717. Najgorzej
jest z transplantacją serc (wcześniej robiono ok. 100 zabiegów rocznie, w tym
roku do tej pory tylko 50) i nerek (dawniej powyżej 1000, teraz 520). Kryzys
niestety nie mija - w ostatnich trzech miesiącach liczba transplantacji
wszystkich narządów razem wziętych jest znacznie niższa niż w analogicznym
okresie w ubiegłych latach.
Lista osób oczekujących na przeszczep w dniu
30 września br. zawierała 1626 nazwisk.